Przemoc emocjonalna w popieraniu Izraela
Karin Friedemann 2.2.2009, tłumaczenie Ola Gordon, korekta Piotr Bein
Reporter gazety Ha’aretz, Gideon Levy niedawno zapytał: Gdyby Izraelczycy byli tak pewni słuszności swojej sprawy, to skąd ich przemoc i nietolerancja wobec każdego, kto próbuje mówić inaczej? W Survival Instinct or Jewish Paranoia? [Instynkt przetrwania czy żydowska paranoja?] mój ulubiony psychoanalityk, b. Izraelczyk Avigail Barbanel pisze: konsekwencje postrzegania konfliktu przez obiektyw żydowskiej traumy są bardzo poważne. Czy naprawdę możemy się z tym zgadzać? Czy możemy wyjaśnić Izraelczykom, że ich spojrzenie na życie i na konflikt ma poważne wady? Czy jeśli się postaramy, to będą nas słuchać, a Palestyńczycy mają czas, by czekać aż to nastąpi? Wydaje się, że Amerykanie są w jakimś pełnym przemocy małżeństwie z Izraelem, w którym zakłada się istnienie miłości i przyjaźni, więc maltretowany partner ma poczucie winy i postępuje nad wyraz odpowiedzialnie i jeszcze nawet bardziej próbuje zadowalać sprawcę. Wielu Amerykanów przyjaźni się z pro-izraelskimi Żydami i po prostu decydują, by nie rozmawiać o polityce, jednak to jest szantaż emocjonalny, bo gdyby wspomnieli Izrael lub żydowsko-amerykańskie ludobójstwo, związek się skończy.
Właśnie dzisiaj myślałam o aspekcie emocjonalnej przemocy w technikach poparcia dla Izraela, które są wykorzystywane do zamknięcia dyskusji na temat żydowskich destrukcyjnych zachowań, lub państwa Izrael. Metoda ta jest stosowana przede wszystkim wobec gojów. Czasami jest w tym nawet metoda dobry glina – zły glina, z grupami szykującymi się na kogoś, by spowodować, że delikwent będzie się wstydził swojego rzekomego antysemityzmu. Goj w Ameryce, nawet dziecko, wychowywany jest tak, by przyjął na siebie b. ciężkie poczucie osobistej odpowiedzialności, znacznie przekraczające normalne poczucie tej odpowiedzialności. Powstaje osobowość neurotyczna, zawsze mająca poczucie winy, a więc zbyt słaba, by sprzeciwić się syjonistycznym zachowaniom przestępczym oraz komicznej, jawnie nierzeczowej ideologii syjonistycznej.
Żydzi w Ameryce cieszą się społecznym przyzwoleniem na przekraczanie znanej traumy żydowskiego doświadczenia, co skutkuje typowym reakcyjnym zachowaniem. Oni rzeczywiście uczestniczą w grupowym zachowaniu, które jest umyślnie obraźliwe i stosuje manipulację, wymierzoną w karanie działaczy, którzy stają w obronie równości i sprawiedliwości. Przez lata Żydzi w USA stają się coraz bardziej szaleni, nie tylko ze względu na bieżące wydarzenia, ale ze względu na “ostrzeżenia” internetowe przychodzące do nich od żydowskich lobbystów, którzy utwardzają im mózgi w tym zadufanym świecie fantazji, w którym Hamas jest organizacją terrorystyczną, a Izrael ma jakieś prawo do zabijania i okradania nie-Żydów.
Tak więc mamy do czynienia nie tylko z niebezpiecznymi reakcjami wobec przeszłej traumy (znanej w oparciu o uwielbianą fikcję). Faktycznie Żydzi w USA są rzeczywiście od dzieciństwa przygotowywani do relacji z nie-Żydami w sposób podstępny i arogancki, w koordynacji z sobą, by zniszczyć emocjonalnie gojów i krytyków Izraela, zrujnować ich kariery i ingerować w stosunki społeczne. To jest rzeczywiście celowe, straszne, planowane działanie, motywowane zadufaną narcystyczną zaciekłością.
Myślę, że jest niemożliwe, by pomóc wyleczyć Żydów z syjonizmu, bez odcięcia powiązania z lobbystami. Prominentni naiwni Żydzi wraz ze szmatławymi przyjaciółmi, raczej naiwnie wierzą we wszystko rasistowskie przeciwko muzułmanom, nawet od kogoś tak nielojalnego wobec Konstytucji USA jak Charles Jacobs z CAMERA, czy z psychotycznych rasistowskich wybryków na HonestReporting, który wysyła im plotki, a ludzie nawet nie sprawdzą faktów.
Żydzi w USA mają tendencję do egzekwowania ślepego poddaństwa, zastraszania i zawstydzania ludzi, by zgadzali się z fałszywą lipą napisaną przez polskiego emigranta, finansowaną pośrednio przez amerykańskich podatników, których pieniądze zostały nielegalnie wyprane przez JCRC. Co stało się z kwestionowaniem władzy? Zbyt wielu gojów wchodzi w tę pułapkę i zaczyna wykonywać pracę za syjonistów, atakując tych, którzy odbiegają od politycznej poprawności. Gdyby skupić się na technikach przemocy emocjonalnej poparcia dla Izraela, moglibyśmy upoważnić gojów, by sprzeciwili się psycho-syjonistom bez doznania aż tak dużego emocjonalnego bólu. Wskutek nacisku emocjonalnego oraz przemocy poprzez media i system szkolny, gojów uczy się, by byli bardzo wrażliwi na cierpienie Żydów. Gdy syjonista oburzy się na goja za kwestionowanie ich spojrzenia na świat, to goj musi walczyć z własnym wewnętrznym sobą, czując się nieadekwatny i zastraszony. Ale Żyda nie obchodzi to, że bardzo rani innych, tylko to, co dobre dla Żydów.
Świat musi interweniować, aby uratować Żydów przed ich morderczymi sobą, a tym samym uratować Palestyńczyków. Ale przysyłanie sił okupacyjnych ONZ byłoby obelgą dla Palestyńczyków, zwłaszcza zważywszy zachowania ONZ, popierające Izrael i wojny neokonów w ogóle oraz przykład Bośni. Zamiast pomagać Bośniakom, NATO zlikwidowało ich kraj, a teraz używa go jako bazę CIA do porywania białych prostytutek do sprzedania Izraelowi.
Interwencja polega na przekonaniu światowych przywódców, żeby postąpili właściwie, co rzadko się zdarza i nie upoważnia nas do innego działania niż prośby. Możliwe i faktycznie dość łatwe jest znaleźć sposób na postępowanie z syjonistycznymi Żydami w naszej okolicy, szczególnie tymi w strukturach organizacyjnych rasizmu, zorganizowanego przez syjonistów. Oczywiście, ściganie organizacji syjonistycznych wymaga również przekonania establishmentu, by określił syjonizm jako zbrodniczą ideologię, tak jak określamy nazizm, i ścigał jego przywódców. Lecz w międzyczasie, powinien być sposób dla zwykłych ludzi, by zmęczyli zwykłych Żydów i ich przywódców, poprzez angażowanie ich w argumenty itd. A ten miluśki “dialog międzyreligijny” nie pomaga, skoro tylko uczy gojów by byli przyjaciółmi Żydów, ale nigdy nie wspomina o zbrodniach Izraela przeciwko ludzkości.
Czasami skutecznym sposobem pomocy żydowskim przyjaciołom w wyrwaniu się z ich ideologicznego programowania, jest po prostu mówienie w kółko o faktach. Oczywiście, występowanie przeciwko żydowskiemu narcyzowi zawsze jest bolesnym doświadczeniem, ale musisz interweniować (jak przy molestowaniu dzieci). Jeżeli ktoś błąka się, wierząc w kłamstwa pozwalające na zbrodnicze przestępstwa, okazałbyś się być złym człowiekiem, jeśli mu tego nie powiesz.
Gdyby syjoniści na poziomie lokalnym mogli się poczuć nieco mniej komfortowo z ich ideologią i pozbawiani wolności, która pochodzi z prywatności i braku dyskusji, mogłoby się zmienić b. szybko.
Większość w Izraelu za pokojem mówi, że Żydzi w USA i inne lobby z diaspory zbierają fundusze na propagandę nienawiści i kampanie, które wybierają zbrodniarzy wojennych w Izraelu itd. Pozbycie się Izraela nie rozwiąże problemu tej międzynarodowej żydowskiej sieci przestępczej. Gdyby stracili Izrael, to znajdą inne miejsce do zapaskudzenia. Amerykańscy Żydzi zbroją rebeliantów w Darfurze.
Coś trzeba zrobić, by złamać to hipnotyczne zaklęcie, które te organizacje poparcia Izraela nałożyły na miejscowych Żydów i ich kiepskich intelektualnie tzw. przyjaciół. Dyskredytacja ludzi, którzy szerzą izraelską propagandę wśród amerykańskiej opinii publicznej, jest absolutnie najważniejsza.
Nie potrafię wyrazić, jak spokojna czuję się od czasu, kiedy postanowiłam skończyć z syjonistami jako przyjaciółmi i traktować ich tak, jak traktuje się każdego członka rasistowskiej organizacji przestępczej, np. KKK. Za syjonistę uważam każdego, kto twierdzi, że Izrael jako państwo żydowskie musi istnieć, zwłaszcza jeśli są emocjonalni w tej kwestii, bo to znaczy, że wierzą w to, że Żydzi mają prawo do okradania nie-Żydów i mają więcej praw niż inni, co jest stanowiskiem nie do obrony. W przeszłości zawsze było na odwrót. Wspominam Palestyńczyków, a oni zachowują się jakbym zrobiła coś złego i nie odzywają się do mnie przez kilka miesięcy lub lat. Kiedyś to mnie b. bolało, bo nie chciałam ich obrazić. I rzeczywiście rozmawiałam z nimi uprzejmie. Ale teraz po prostu ich ignoruję. Wielu ludzi radzi sobie z syjonistami poprzez drobne rozmowy i nigdy nie dyskutują o polityce, ale uważam, że powinniśmy przestać to robić, ponieważ to normalizuje ich poparcie dla rasistowskiego ludobójstwa.
Wielu syjonistów nie nazywa się syjonistami, ale dla mnie syjonistą jest każdy, kto odmawia Palestyńczykom równych praw po to, by Żydzi zachowali to co ukradli i nazwali Izraelem. Mają bardzo wyprane mózgi, więc zwykle rozprawianie z nimi nie jest przydatne. Organizacje żydowskie i synagogi nauczają klasy o lingwistycznych taktykach sztuk walki (jak zmylić przeciwnika itp.), aby zmniejszyć winię Żydów i Izraela. To b. nieuczciwe i manipulacyjne. Np. celem organizacji David Project, która uczy tych technik i publikuje islamofobiczne kłamstwa, jest zmniejszenie wpływu przeciwników Izraela.
Syjoniści po prostu ignoranccy, jeśli chcą usłyszeć moją opinię i zadawać pytania w uprzejmy sposób, to co innego. Ale normalnie działają poprzez manipulację i zrobią wszystko, by nie dopuścić do normalnej dyskusji nt. Żydów i Izraela. Kiedyś wywołałam histeryczny płacz u 50-letniego mężczyzny, bo powiedziałam mu, delikatnie i czule, że Żydzi nie są tacy niepowtarzalni. Powiedziałam mu, że Żydzi, jak wszyscy inni, mieli dobre i złe czasy. Czasy, gdy ich zabijano, a innym razem, gdy oni zabijali innych. Tak jak wszyscy inni. Wtedy wykorzystał mnie emocjonalnie w obelżywy sposób i przerwał wszelką dalsze kontakty. Żydowskie zachowanie jest tak przewidywalne, że naprawdę przeraża.
Większość syjonistów twierdzi, że chcą państwa palestyńskiego obok państwa izraelskiego, ale Izrael Szamir zauważa w Kwiaty Galilei, że to zmyłka polityczna. Oni po prostu wykorzystują twoją dobrą wiarę, abyś był zaangażowany, byś dał Izraelowi więcej czasu na dalszą kradzież ziemi. Mówię im wtedy, że nawet gdyby Żydzi ukradli tylko pół Palestyny, a nie całość, to też jest kradzież i trzeba ją oddać i pozwolić uchodźcom wrócić do domu, zgodnie z normami prawnymi i etycznymi. Definicja ONZ mówi, że ludobójstwo to niszczenie narodu w całości lub w części, więc nawet jeśli tylko wzięli część ziemi, to jest to ludobójstwo.
Dwu-państwowi syjoniści pokazują swoje prawdziwe oblicze, kiedy mówi się o odcięciu pomocy USA dla Izraela. Są bardzo przywiązani do idei o rasistowskim charakterze państwa apartheidu dla Żydów, opłacanego przez nie-Żydów. Kiedy wspomni się odcięcie funduszy lub możliwym kompromisie życia w równości z Palestyńczykami w jednym państwie, stają się bardzo źli. Zaczynają używać taktyki zastraszania, chyba że z jakiegoś powodu boją się ciebie. Wtedy unikają i skarżą cię do władz, próbują byś został zatrzymany lub przez zniesławienie próbują zniszczyć ci karierę czy status społeczny.
Np. wg rabina Michaela Lernera, Żydzi muszą troszczyć się o Palestyńczyków i nauczyć ich cywilizacji. A kradzież palestyńskiej ziemi uważa za pozytywne działanie dla Żydów. Wszyscy syjoniści wierzą w mit o 1000 lat żydowskiego cierpienia i czują, że świat winien im jest odszkodowania za wyjątkowe cierpienia ich przodków. Jest to zbrodniczo szalony punkt widzenia. Poprzez psychiatrię, radzą sobie ze sprzecznościami między wiarą w swą dobroć a czynami wobec sąsiadów na Bliskim Wschodzie i w USA. Większość syjonistów to funkcjonalni schizofrenicy.
Niewielu syjonistów nie cierpi na schizofrenię. Kiedy powiesz wy ukradliście ich kraj, mówią tylko Tak? I co zamierzasz z tym zrobić? Właściwie jestem bardziej skłonna mieć do czynienia z tym rodzajem syjonistów, bo przynajmniej są uczciwi, a to pozostawia pewne pole do dyskusji. Ale dlaczego. Podobnie jak Amerykanie nie mają obowiązku wspierania Izraela, tak nie mamy obowiązku współdziałania z rasistami.