Korzenie arabskich buntów i przedwczesne świętowanie

Korzenie arabskich buntów i przedwczesne świętowanie

Profesor James Petras 3.3.2011, przekład–skrót Ola Gordon i Piotr Bein

Większość doniesień o buntach arabskich skupiła się na bezpośrednich przyczynach: dyktatury, bezrobocie, represje, okaleczanie i zabijanie protestujących. Najwięcej uwagi poświęcono klasie średniej:  młodym wykształconym działaczom, ich komunikacji internetowej, a w przypadku teoretyków spisków Izraela i syjonizmu – ukrytej ręce islamskich ekstremistów.  Zabrakło przedstawienia przyczyn buntów na ogromną skalę, długo- i krótkoterminowych społeczno-ekonomicznych struktur, jak również nagłych ‘detonatorów’ działań politycznych.

Gospodarki arabskie, oprócz Jordanu, opierają się na dochodach z ropy, gazu, minerałów i turystyki, stanowiących większość dochodów eksportu i państwa. Te sektory to enklawy zatrudniające małą ułamek siły roboczej w wysoko wyspecjalizowanej gospodarce i nie mają związków ze zróżnicowaną krajową gospodarką produkcyjną: eksportuje się ropę i gotowe produkty, a importuje się usługi finansowe i high-tech, kontrolowane przez wielkie zagraniczne firmy i b. mieszkańców tych krajów, powiązanych z klasą rządzącą. Turystyka zapewnia obce waluty i dochody rządzącej klasie – klanowi państwa.

Są to zamknięte klasy rządzące, a wejście mają tylko wybrani członkowie klanu czy dynastii rodzinnych i mała liczba przedsiębiorczych jednostek, którzy mogą akumulować bogactwo służąc klasie rządzącej. Utrzymują się z dochodów za ropę, mają zagwarantowany dochód jako partnerzy w nieruchomościach, bez żadnych umiejętności, a tylko mających oficjalne pozwolenia, licencje importowe i zwolnienia podatkowe.

Poza łupieniem publicznego skarbu, klasy rządzące promują wolny handel, czyli importują tanie produkty, osłabiając w ten sposób własną produkcję, skutkiem czego nie ma klasy średniej. […] Koncentracja władzy politycznej, gospodarczej i społecznej w zamkniętym systemie prowadzi do ogromnej koncentracji bogactwa i rosnącego dystansu między rządzącymi i rządzonymi.

Dla skompensowania ogromnych różnic społecznych i ochrony pozycji pasożytniczej klasy rządzącej, wchodzi ona w sojusze z korporacjami produkującymi broń i szuka protekcji u potęg imperialnych (USA). Władcy angażują się w neokolonizację przez zaproszenie, oferując tereny pod bazy wojskowe i lotniska oraz porty, zmowy w finansowaniu najemników do zwalczania przeciwników imperializmu i uległości wobec syjonistycznej hegemonii w regionie. […]

Wnioski

Władcy arabscy rządzą za pomocą więzi z wojskowością i bankami USA i UE. Modernizują swe zamożne enklawy oparte na eksporcie ropy, minerałów i turystyki, a marginalizują wykształconą młodzież, zdaną na niskopłatną pracę, zwłaszcza w sektorze nieoficjalnym, na ulicach stolic. Neoliberalne prywatyzacje i redukcje subsydiów publicznych (na żywność, zasiłki dla bezrobotnych, paliwo do gotowania, benzyna, komunikacja, zdrowie, edukacja) zniszczyły narzędzia kontroli, którymi władcy uspokajali wrzenie młodych i biedoty oraz elity klerykalne i naczelników plemion. Połączenie klas i mas, nowoczesnych i tradycyjnych, wynikło bezpośrednio z odgórnej neoliberalizacji i oddolnego wykluczenia. Fałszem okazała się neoliberalna obietnica reformatorów, że wysokopłatną pracą, rynek zastąpi subsydia publiczne. Neoliberalizm wzmocnil koncentrację zamożności, osłabiając kontrolę władców nad masami.

Wskutek kryzysu gospodarczego, USA i UE ograniczyły imigrację, eliminując masowe uchodźstwo młodych wykształconych bezrobotnych z arabskich reżimów do pracy za granicą. Pozostało więc im walczyć o byt w ojczyźnie. Ci, co emigrują zwykle są najbardziej ambitni, lepiej wykształceni (w swej klasie) i bardziej skorzy ryzykować. Pozbawieni perspektywy pracy za granicą, zmuszeni są zbiorowo walczyć o możliwość podróży. Ta upolityczniona młodzież wie, że USA, gwarant reżimów. w których żyją, jest schyłkowym mocarstwem: przegrywającym na rynkach światowych z Chinami i w okupacji kolonialnej Iraku i Afganistanu, poniżonym jako usłużny, zakłamany lokaj coraz bardziej zdyskredytowanego Izraela poprzez jego agentów syjonistycznych w reżimie Obamy i Kongresie USA. Wszystko to ośmiela ruchy pro-demokratyczne do sprzeciwu klientom USA i usuwa ich lęk przed interwencją wojskową USA. Masowe ruchy postrzegają swych oligarchów jako czerpiących zyski pod dominacją Ameryki, która z kolei kłania się Izraelowi i syjonistom. 130 państw w Zgromadzeniu Ogólnim ONZ i cała Rada Bezpieczeństwa, oprócz USA, potępiły kolonialną ekspansję Izraela. Liban, Egipt, Tunezja i wyłaniające się reżimy Jemenu i Bahrajnu obiecują demokratyczną politykę zagraniczną. Masowe ruchy wiedzą więc, że całe nowoczesne uzbrojenie i 680 tys. wojów Izraela na nic się nie zdadzą przy totalnej izolacji dyplomatycznej, utracie regionalnych marionetek i całkowitej dyskredytacji bombastycznych militarystów i ich agentów syjonistycznych  w korpusie dyplomatycznym USA (Financial Times 24.2.2011 s. 7).

Te same struktury społeczno-polityczne i warunki polityczne, które zdetonowały masowe ruchy pro-demokratyczne, stały się największym wyzwaniem: czy bezładne, zróżnicowane masy przeobrażą się w zorganizowaną siłę, zdolną przejąć władzę, zdemokratyzować reżim i jednocześnie utworzyć produktywną gospodarkę z dobrze platną pracą? Wynik polityczny jest dotąd nieprzesądzony: demokraci i socjaliści konkurują z siłami klerykalnymi, monarchistycznymi i neoliberalnymi na garnuszku USA.

Za wcześnie świętować ludowe rewolucje demokratyczne…

By piotrbein

https://piotrbein.net/about-me-o-mnie/