Zamiary Izraela wobec ‘nowego Egiptu’
Izrael chce poprowadzić Egipt po Mubaraku wg syjonistycznego kompasu
Khalid Amayreh 6.3.2011, tłumaczenie Ola Gordon, wytłuszczenia i śródtytuły Piotr Bein
W czasie ostatniej rewolucji egipskiej, która usunęła tyrana Mubaraka, Izrael i jego syjonistyczne i masońskie macki w Europie i Ameryce Płn. wywierały nacisk na koła rządowe, by zrobiły wszystko możliwe, żeby ochronić i zachować dekadencki reżim Mubaraka, ale oczywiście bez skutku.
Za kulisami, Izrael i koła syjonistyczne zwerbowały Kongres USA i Biały Dom do wywierania nacisków na egipskie siły zbrojne, by gwałtownie tłumiły, a nawet poskramiały masowe protesty w całym Egipcie, domagające się wolności i wyzwolenia ze szponów marionetkowego reżimu syjonistycznego.
Antysyjonizm w Egipcie
Faktycznie, izraelscy urzędnicy, którzy nigdy nie przestają truć o demokracji i jej wzniosłych wartościach, byliby bardziej niż szczęśliwi oglądać siły bezpieczeństwa egipskiego reżimu, baltadżija lub wynajętych zbirów, zachowujących się bardzo podobnie do najemników i bandytów libijskiego dyktatora Kadafiego, a mianowicie masakrujących pokojowych demonstrantów domagających się wolności. Niemniej jednak, od początku było wystarczająco jasne, że siła narodu egipskiego ostatecznie zwycięży, i że nawet armia, z jej skomplikowanymi kalkulacjami, nie byłaby w stanie zrobić pewnych rzeczy, zgodnie z wymaganiami lub życzeniami Waszyngtonu i jego prawdziwego syjonistycznego mistrza 8 tys. km na wschód. Ostatecznie syjonistyczni bandyci w Tel Awiwie musieli zrezygnować z faktu, że Mubarak i jego reżim zostaną wyrzuceni na śmietnik historii, a człowiek czy ludzie Izraela w Kairze już nie są u władzy.
Tak, na razie nadal rządzi armia, co prawdopodobnie daje syjonistycznym rasistom pewną, choć chwilową pociechę. Jednak oczywiste jest, że nowa jutrzenka zaświtała w Kairze i że ona zdecydowanie nie podoba się Izraelowi. Faktycznie, potencjalni nowi władcy Egiptu nienawidzą Izraela i syjonizmu, a syjo-nazistowski byt postrzegają jako prawdziwego i nikczemnego wroga. Jasne i proste. Ale to nie znaczy, że syjoniści i ich sojusznicy rezygnują. Syjoniści od Waszyngtonu po Tel Awiw ostrzegają o egipskim Bractwie Muzułmańskim i potrzebie wyłączenia tych umiarkowanych islamistów z kaźdego rządu po Mubaraku. Żądanie to pochodzi z systemu, który pod swoim parasolem ma wyraźnie-faszystowskie partie, przypisujące rasistowski i podludzki status tym, którzy nie stosują się do żydowskiej wiary.
Rasizm w Izraelu
Dlatego tak naprawdę można się czuć znieważanym przez rząd, który nie tylko przyznaje pełne demokratyczne prawa ludziom takim jak Ovadia Yosef, ale pozwala im funkcjonować jako potężnym kreatorom królów na izraelskiej scenie politycznej. Dla tych, którzy nie znają Yosefa, jest religijnym mentorem partii fundamentalistów Szas, która ma setki tys. zwolenników i naśladowców na każde jego skinienie. Szas jest również kluczowym partnerem koalicyjnym w rządzie Izraela. Kilka miesięcy temu, cytowano wypowiedź Yosefa, że wszyscy nie-Żydzi na świecie byli wydajnymi osłami, których Wszechmogący stworzył wyłącznie do służenia rasie panów, narodowi wybranemu!!
Albo pomyślmy o innych partiach politycznych reprezentowanych w rządzie Izraela i Knesecie; Unia Narodowa Bayt Hayahudi, czy liczne inne judeo-nazistowskie lub quasi-nazistowskie grupy polityczne, które są stałymi akcentami izraelskiego establishmentu politycznego, rzeczywiście zuchwale przyjmują rasistowskie programy, których nie wymyśliliby nawet Adolf Hitler i Józef Stalin. Wg ostatnich badań opinii publicznej w Izraelu, ponad 50% Izraelczyków uważało, że nie-Żydzi nie powinni mieć równych praw tylko dlatego, że są gojami lub poganami.
Kilka miesięcy temu, rząd izraelski przyjął projekt uchwały zobowiązującej wszystkich nie-żydowskich obywateli do składania deklaracji lojalności wobec państwa apartheidu jako państwa żydowskiego. Izraelscy propagandyści i apologeci często korzystają z tricków medialnych, twierdząc, że Izrael jest państwem zarówno żydowskim jak i demokratycznym. Ale jest to niesmaczny żart, ponieważ Izrael nie może być jednocześnie talmudyczny i demokratyczny, choćby dlatego, że talmudyczne i demokratyczne prawa są ze sobą sprzeczne. Są one pewnym rodzajem nieodłącznego oksymoronu.
Jakie moralne prawo mają ci aroganccy syjonistyczni bandyci żądać, by pewien segment egipskiego narodu wykluczyć z procesu demokratycznego? To jest czysta bezczelność, arogancja i zgnilizna moralna.
Syjoniści naciskają na “zmianę” w Egipcie
Nie ma żadnej wątpliwości, że reżim syjonistyczny będzie nadal starannie obserwował zmiany w Egipcie, aby upewnić się, że prawdziwi egipscy patrioci przeciwni izraelskiemu nazizmowi nie zajmą żadnej wpływowej pozycji w następnym egipskim rządzie. Wg wiarygodnych źródeł, Izrael naciska na Waszyngton, aby upewnić się, że więzi bezpieczeństwa między państwem apartheidu i Egiptem pozostaną poza zakresem odpowiedzialności każdego wybranego rządu. Izrael zwrócił się także do Waszyngtonu o wywarcie nacisku na wszystkich kandydatów na prezydenta lub premiera, by potwierdzili swoje zobowiązanie wobec tzw traktatu pokojowego, który b. prezydent Egiptu, Anwar Sadat, podpisał z byłym syjonistycznym premierem Menachem Beginem w 1978 r. Izrael naciska także na Waszyngton by zneutralizował niektórych egipskich generałów, którzy wyrazili zastrzeżenia do żądań USA w tym zakresie.
Dennis Ross, fanatyczny weteran i amerykańsko-żydowski zwolennik Izraela, powiedział się ostatnio kilku działaczom żydowskim z USA, że administracja Obamy użyła wszystkich swoich wpływów, by zapewnić, że następny rząd egipski powstrzyma się od przejmowania polityki czy stanowisk, które mogą być postrzegane jako szkodliwe wobec interesów Izraela. Izrael zwróci się także do Waszyngtonu, aby upewnić się, że arabskie rewolucje nie spowodują drastycznego braku równowagi między siłami umiarkowania (które pomieszczą i będą współistnieć z syjo-nazizmem) i siłami oporu.
Sprawa palestyńska
Izrael zmusza Waszyngton, by ostrzegł Kair przed okazywaniem jakichkolwiek pozytywnych gestów Hamasowi czy Hezbollah. Izrael bardzo chciałby, żeby nowy reżim egipski kontynuowal politykę reżimu Mubaraka, czyli doskonalenie i zaostrzenie podobnej do nazistowskiej blokady Strefy Gazy i szantażowanie, a nawet zmuszanie kierownictwa OWP na Zachodnim Brzegu do skutecznego poddania się Izraelowi
Nie ma wątpliwości, że jednym z ważnych powodów upadku egipskiego reżimu, było jego zauważalne podporządkowanie się kołom syjonistycznym i nie zarejestrowany, ale aktywny sojusz między Mubarakiem i syjo-nazistowskim reżimem przeciwko dręczonym Palestyńczykom, zwłaszcza w Strefie Gazy, gdzie wymarły reżim skutecznie opowiadał się po stronie Izraela wobec bratniego narodu arabskiego. To było więcej niż tylko skandaliczne i haniebne. Było również zdradzieckie i zbrodnicze: zdradzieckie, ponieważ przywódca lub przywódcy największych i najpotężniejszych państw arabskich, w żadnym wypadku nie powinni być podporządkowani syjonistycznym bandytom w okupowanej Palestynie, którzy nieustannie dokonują czystek etnicznych na Palestyńczykach. I zbrodnicze, ponieważ dręczenie, głodzenie i zabijanie niewinnych ludzi, by zadowolić i uspokoić Izrael i okupowany przez Żydów Kongres USA, wykracza daleko poza zwykłe kalkulacje polityczne.
W zw. z tym nowy rząd rewolucyjny w Egipcie musi zupełnie i absolutnie zaniechać starej polityki Mubaraka, która doprowadziła do śmierci i okaleczania tysięcy niewinnych braci-Arabów i muzułmanów, oraz do pożerania przez Izrael dalszych terenów Palestyny na rzecz nazistowsko-żydowskich kolonistów, którzy uważają, że cały świat został stworzony wyłącznie dla nich.
Nie może być prawdziwej demokracji w Egipcie, nie pozwalając egipskiemu narodowi na wyrażanie i wcielanie ich prawdziwego stanowiska wobec Izraela – państwa, którego strategia polega nadal na osłabieniu Egiptu, politycznie, gospodarczo i militarnie.