Stanisław Sas: Wpomnienia z Polski z czasów Czernobyla
Pracowalem akurat wtedy w firmie transportu miedzynarodowego. Nasze TIR-y wozily kontenery z polska szynka do Hamburga, skad zabieraly je statki PLO do USA. Kierowcy, ktorzy przywiezli kontener z konserwami z zakladow miesnych w Bialymstoku opowiadali, ze na granicy NRD/RFN celnik, ktory przystawil Geigera do filtra powietrza, odskoczyl przerazony. Wskazowka miernika wahala sie jak szalona. Niemiecki celnik zapytal podobno mlodych kierowcow czy maja dzieci, bo prawdopodobnie nie beda ich mogli miec po takim napromieniowaniu. Dyrekcja nakazla wowoczas wymieniac filtry na nowe przed granica niemiecka.
Amerykanie przyjmowali tylko konserwy szynki wyprodukowane przed data wybuchu w Czernobylu. Plotka mowila, ze w zakladach miesnych na wschodzie Polski wstawaino pozniej do dokumentow eksportowych falszywe daty, by tylko wypchnac swoje produkty do USA. Nie wiem czy bylo to przyslowiowe dmuchanie na zimne przez Niemcow, ani czy kierowcy mieli pozniej dzieci, ale te fakty wskazuja na powszechne lekcewazenie skutkow napromieniowania. Z drugiej strony, mozna rowniez zapytac o skutecznosc srodkow zaradczych nawet w przypadku gdyby wladze i polskie spoleczenstwo mialy tak wysoka swiadomosc jak niemieckie.