Bioakumulacja morska z emisji Daiiczi
Piotr Bein 28.4.2011
W sieci pokarmowej (nie łańcuch pokarmowy, bo to nie zawsze struktura liniowa…) substancje akumulują się i koncentrują w organizmach stworzeń, które jedzą skażone rośliny i/lub stworzenia lub spożywają skażone powietrze i wodę, zatrzymując więcej skażenia niż wydalają w procesie metabolizmu. Znana jest np. bio-akumulacja rtęci w rybach. Substancje radioaktywne podlegają takiemuż prawu.
Co ma do tego Daiiczi
Katastrofa, największa w historii siłowni A, jest też największa pod wzgl. emisji do oceanu. TEPCO ani rząd Japonii nie umieją odpowiedzieć, czemu ścieki wysoko radioaktywne poszły do Pacyfiku, wbrew międzynarodowemu prawu, ku zgrozie sąsiadów: Korea Płd. mocno zaprotestowała, Rosja też. Niektóre izotopy przekroczyły miliony razy poziom normalny przy brzegu k. Daiiczi, a dalej – 10 do 100 razy więcej niż w M. Czarnym po Czarnobylu.
Skażenie rozniesie się także przez wypłukiwanie deszczami i śniegiem z atmosfery do morza, spływami wód opadowych do rzek i mórz. Napromieniowane szczątki po tsunami i trzęsieniach ziemi w Japonii dotrą z prądami na cały basen Pacyfiku.
Nieuk, naiwny albo propagandysta A może zignorować ten globalny problem. Sieci pokarmowe dostarczą skażenie w owocach morza do konsumenta, w dodatku do skażenia wody pitnej i powietrza. Daiiczi stale emituje nieznane dotąd ilości substancji radioaktywnych. Więcej przybędzie, gdy Areva uruchomi swój „cudowny” system filtracji ścieków-chłodziwa z uszkodzonych reaktorów i zacznie spuszczać nisko-skażoną wodę do Pacyfiku – ok. 200 tys. t, wielkość sporego tankowca.
Bio-radiolog doświadczony Czarnobylem
Dr Ken Buesseler, obecnie bio-radiolog mórz w Instytucie Oceanografii Woods Hole, robił doktorat ze skutków opadów radioaktywnych na Płn. Atlantyk z atomowych prób atmosferycznych, kiedy wybuchł Czarnobyl. Z kolegami pospieszył badać M. Czarne: 25 lat później, wciąż wykrywam opady z Czarnobyla w M. Czarnym, ale na szczęście na poziomach bezpiecznych dla kąpieli, konsumpcji owocow morza, a nawet picia po usunięciu soli. Nigdy nie przypuszczałem być świadkiem następnej emisji tej wielkości. Wg niego, Daiiczi to największa w historii emisja radioaktywna do oceanu. Buesseler obawia się o długoterminową bio-akumulację w Pacyfiku i morzach w ogóle, ale nie ma danych o emisjach (w tym o plutonie, wg Buesselera), żeby przymierzyć się do problemu. Znaki zapytania mnoży też brak danych o dyspersji w oceanie, więc nie da się zwertfikować modeli prognozowych. Silnie skażona woda gruntowa w Daiiczi wycieka prędzej czy później do oceanu, a nie wiadomo wiele o niej ani o tym procesie. Osady denne k. Daiiczi są też silnie skażone i będą przez lata wydzielać radioaktywność do wody morskiej.
Buesseler przypomina luki w wiedzy o procesie bio-akumulacji substancji promieniotwórczych: jak zmienia się zależnie od stadium życia morskiego, jak zachodzi w łańcuchach pokarmowych… Rząd Japonii zakazał niektórych gatunków ryb łowionych po 11.3.2011 w wodach przybrzeżnych, bo były bardziej skażone niż inne. U wybrzeży Brytyjskiej Kolumbii, aborygeni zapytali waadze beradnie, czy spożywać wodorosty, bo wykryto w nich wyższy poziom izotopów po Daiiczi. Rząd Kanady przestał monitoring, podnosi normy dopuszczalnego skażenia, zapewnia, że wszystko w porządku… Na dobre odstraszył myślących…
Czy tow. Jaworowski powie nam, co odpowiedziały rybki w jego akwarium, jak skażony będzie tuńczyk i łosoś i czym to jeść? Potrzeba naukowej infornacji o bio-akumulacji radiologicznej – dla oceny bezpieczeństwa transportu morskiego, zdrowia wyspiarzy i ludności nadmorskiej, rybołówstwa, rekreacji morskiej i na wybrzeżach, ekologii morskiej, ustawodawstwa dla przemysłu A, polityki rządów i oceanografii.
Dziesiątki lat potrwa szukanie odpowiedzi, wypłyną nowe pytania, wg Buesselera: Po 25 latach, dopiero zaczynamy rozumieć spuściznę Czarnobyla. Teraz Daiiczi stawia podobne wyzwania, powiększone o bezpośrednie emisje do oceanu, skomplikowanego systemu, nieodzownego dla zdrowia ludzkiego i światowej gospodarki.
Nieuczony konsultant Kogresu USA
Porównaj z raportem konsultanta dla Kongresu USA:
Niewiadomo, czy organizmy morskie migrujące przez lub k. wód Japonii do miejsc, skąd mogą być poławiane przez rybaków USA (może tuńczyk w Zach. Pacyfiku i mniej prawdopodobnie łosoś w Płn. Pacyfiku) byłyby skażone lub żerowałyby na zakumulowanym skażeniu radioaktywnym. […] Niepewne jest, jak opady radioaktywne z atmosfery wpływają na poziom radiacji w morzu. Uczeni stwierdzili, że radiacja w oceanie b. szybko się rozcieńczy i nie powinna stanowić problemu poza wybrzeżem Japonii. Podobnie z radiacją noszoną wiatrami. Jeśli nie będzie wielkiej niespodzianej emisji z Daiiczi, skażenie powinno z czasem rozproszyć się wystarczająco i nie będzie poważnym zagrożeniem dla zdrowia poza Japonią, chyba że bio-akumuluje się w migrującej rybie lub znajdzie drogę bezpośrednio do in. części świata przez żywność lub in. produkt handlowy. […] Żywność z okolic Daiiczi, w tym owoce morza, ma testować Agencja Żywności i Leków USA (FDA) przed dopuszczeniem na rynek USA.
Konkluzja dla chcących przeżyć
Wiemy już, że waadze nie będą mierzyć ani ogłaszać niebezpiecznych poziomów radiacji w otoczeniu i podniosły poprzeczki na skażenie wody i żywności w ludobójczej reakcji na Daiiczi. Nawet gdyby standardy były niesfałszowane, biurokracje niezdołają dopilnować importów ani połowów krajowych, skoro nie mogą sobie poradzić np. z przemytem dragów… jeśli w ogóle będą wiedzieć, jaką aparaturę użyć… jak obliczyć dawki i jak ocenić ich potencjalne skutki wg współczesnej wiedzy bio-radiologicznej… Wystarczy, że naczelny atomo-idiota Polin, tow. Jaworowski krzyknie na unecie Ryba z cezem i strontem zwiększa inteligencję – i problem z głowy!