Umierają dla TEPCO

Umierają dla TEPCO

Zyberk: Tlumaczenie to dedykuje wlasnej Mamie zmarlej na bialaczke w wyniku pracy na niezabezpieczonych aparatach Rentegowskich w szpitalu w powojennej PRL i pokazujace raz jeszcze ze wszystkie rzady traktuja ludzi jako tania sile robocza.

Podczas gdy TEPCO ma problem ze najeciem robotnikow do czyszczenia reaktorow w Fukuszima, WHO planuje epidiomologiczny nowy raport katastrofy. Jest to pierwszy z dwoch raportow analizujacych impakt katastrofy na pracownikow. W gigantycznych wysilkach likwidacji zagrozenia Fukoshima NP1 wiele wskazuje na to ze TEPCO ma problemy ze znalezieniem robotnikow. Obecnie ich liczba wynosi prawie 700. Zwykle pracownicy podlegaja rotacji celem ograniczenia dawki radiacji podczas pray przy reaktorze. Tym razem jednak ryzyko jest wieksze i najmowanie pracownikow niezwykle. Oferty pracy nie oferuje TEPCO lecz Mizukami Kogyo bedaca firma konstrukcyjna i utrzymujaca porzadek przy reaktorach. Opis pracy mowi tylko o zatrudnieniu w prefekturze Fukuszima przez 3 godz. dziennie z pensja U$122.00/godz. Brak jest informacji o niebezpieczenstwie a tylko sugestia by pytac o dodatkowe informacje: wyzywienie, zakwaterowanie, transport i ubezpieczenie. Kandydaci beda w wiekszosci nieswiadomi zagrozen i pochodzic beda z grupy ludzi o niewielkich mozliwosciach innych ofert pracy. Wynagrodzenie za godz. jest dosc skape w swietle ryzyka. TEPCO i Mizukami Kogyo bagatelizuja ryzyko radiacji w swej propagandzie. Sa pogloski ze wielu robotnikow do prac czyszczenia reaktorow rekrutuje sie z burakimin (mniejszosc narodowa z czasow feudalnych do dzis dyskryminowana). Jakkolwiek wiadomosc ta nie jest potwierdzona, jest dosc prawdopodobna i pasuje do logiki przemyslu A i trudnosci znalezienia chetnych. Ze wzgledu na dyskryminacje czesc burakimin ma kontakrty z mafia yakuza, co nie wyklucza ze yakuza rekrutuje czesc pracownikow. Yakuza rekrutuje tez do innych najniebezpieczniejszych prac ludzi w Tokyo, Kotobukicho i Kamagasaki. Ci ktorzy umieraja nie pojawiaja sie nigdzie w statystykach.

Dane publikowane przed katastrofa przez NISA w 2009 r. mowia o 1108 pelnoetatowych pracownikach w Fukoshima NP1. Byli to pracownicy TEPCO, ale mogli byc wsrod nich tez pracownicy GE, Hitachi i Mitsubishi. Jednak wiekszosc, bo 9195 osob, stanowili pracownicy na kontrakcie do najgorszych i najryzykowniejszych prac opianych w ksiazce  “Nuklearni cyganie” wydanej w 1979 r.
Nawet w tej kategorii robotnikow istnieja glebokie roznice co do warunkow pracy, pensji i rodzaju prac. Widoczne jest ze ci ludzie sa wystawieni na najwieksze ryzyko i najgorsze prace. W 2009 w/g NISA 671 pracownikow na kontrakcie otrzymalo dozy radiacji miedzy 5 a 10 mSV (milisieverts) w porownaniu do 36 pelno-etatowych pracownikow. Tych co otrzymalo dozy miedzy 10 a 15 mSV bylo 35 pracownikow na kontrakcie i 2 pelno-etatowych. a 35 kontraktowych pracownikow otrzymalo dawki miedzy 15 i 20 mSv.

Poniewaz kontraktowi pracownicy migruja obslugujac rozne reaktory, nie maja dostepu do danych o zakumulowanej dawce radiacji jakiej podlegali. NISA ma tylko dane o dawce dla poszczegolnych reaktorow co komplikuje sprawe gdy pracownik ubiega sie o rente za utrate zdrowia. Po katastrofie Ministerstwo Zdrowia podnioslo dawke zagrozenia zdrowia ze 100 mSv w ciagu 5 lat do 250 mSv za rok podczas gdy Miedzynarodowa Komisja Radiologow zaleca maksymalna dawke 20mSv na rok. W liscie do szefow biur zatrudniena ministerstwo japonskie motywowalo ta zmiane stanem pogotowia ignorujac bezpieczenstwo pracownikow. To moze byc sposobem na ograniczenia kompensacji dla pracownikow, lub legalizacja smierci i chorob poradjacyjnych. Zwykle w wyniku bialaczki dawka 5mSv na rok wystarcza do otrzymania renty inwalidzkiej. Lista inwalidow moze byc b. dluga w swietle obecnej liczby pracownikow pracujacych przy demontazu reaktorow. Projekt Tosiby zamnkniecia i nadzoru reaktorow szacuje sie na 10 lat. Reasumijac panstwo nie przejmuje sie stanem zdrowia ofiar tylko wydatkami zwiazanymi z katastrofa.

W Japonii w latach 70-tych zaczeto najmowac pracownikow terminowych. To samo stalo sie we Francji po 1988 r. osiagajac 80% pracownikow w 1992 r. NISA podaje ze pelnoetatowych pracownikow bylo 10 000 a na kontrakcie 80 000. Celem tego nie bylo koniecznie ograniczenia dawki promieniowania lecz koszty. Faktem jest ze oba kraje Japonia i Francja ukrywaja ilosc napromieniowanych pracownikow. Z danych japonskiego Min. Zdrowia wynika ze tylko 9 pracownikow chorych na raka otrzymalo kompensacje. Przeglad epidemiologiczny z Marca, przed katastrofa, bazuje na 212 000 osobach pomiedzy 1990 i 1999 r. sposrod 277 000 zatrudnionych w przemysle A.
Pokazuje on duza smiertelnosc na jeden typ leukemii szacujac ze inne odmiany raka wsrod tej grupy ludzi nie maja zwiazku z ich zatrudnieniem w przemysle A.
Problem w tym ze raport pokazuje tylko stosunek smiertelnosci i pomija osoby obecnie chore na raka. Jest to typowe tuszowanie rzeczywistej sytuacji i typowe dla tego typu raportow. Dlatego nasuwa sie podejrzenie ze jest to tendencyjna statystyka minimalizujaca ryzyko zdrowia pracownikow na korzysc przemyslu A. Podczas gdy konkluzje raportu sa kwestionowane, nawet byly dyrektor WHO przyznal ze nadzor WHO nad IAEA jest problemem. Stad mozemy sie spodziewac ze nastepny raport planowany przez WHO nie bedzie wiele roznil sie od poprzedniego.

PB: Nadzór WHO nad IAEA? Chyba na odwrót… WHO jest podporządkowane IAEA od l. 1950-ych, nie a prawa badać skutków radiacji na zdrowie.

By piotrbein

https://piotrbein.net/about-me-o-mnie/