Idzie lato, Japonia zmaga się ze skażeniem, robiąc karygodne błędy
Do 1.5.2011, 10 tys. dzieci wyjechało z prefektury Fukuszima po 11 III w obawie o radiację z Daiiczi: 974 z przedszkoli, 5785 z podstawówek i 3143 z gimnazjów. Każda z prefektur Saitama, Niigata i Tokio przyjęła ponad 1000 z tych dzieci. Pozostałe pojechały w inne części kraju. 85% nuklearnych migrantów dziecięcych wyjechało z najbardziej skażonych: Iwate, Mijagi i Fukuszima. Ponadto 5500 dzieci zmieniło szkoły wewn. prefektury Fukuszima.
Uczeni stwierdzili radioaktywny śnieg w górach prefektury Fukuszima. Poziom radiacji przekracza normy dla wody pitnej. Badacze z U. Fukuszima i członkowie miejscowej grupy ekologów zebrali próbki śniegu w 31 miejscach 7 szczytów w pobliżu miasta Fukuszima, od połowy kwietnia do początku maja br. W 14 miejscach śnieg przekroczył normę 200 Bq izotopu cezu na kg próbki, obowiązującą w Japonii dla wody pitnej dla dorosłego. Próbka z wys. 1300 m zawierała 3 tys. Bq cezu na kg. Wg wiceprezydenta U. Fukuszima, specjalisty meteorologii Akira Watanabe, dane potwierdzają wyniki analizy przez jego zespół, że substancje radioaktywne rzoproszyły się na wys. 1300 m. Ostrzega on wspinaczy, by nie pili wody ze strumieni ani nie zbierali roślin jadalnych w górach.
Reagując na obawy rodziców, w dniu zmiany mundurków na letnie (1.6.2011), niektóre szkoły w pobliżu Daiiczi zalecają uczniom długie rękawy także w sezonie letnim, by ograniczyć ekspozycję na opady promieniotwórcze. Radiację ponad limity rządowe stwierdzono w niektórych szkołach w prefekturze Fukuszima. Szkoły te usuwają wierzchnią warstwę gruntu ze swych terenów i ograniczają czas zajęć na zewn. W gimnazjum Koken w mieście Korijama, niemal wszyscy uczniowie mieli na sobie odzież z długim rękawem.
Natomiast miasto Takeo (prefektura Saga, płd. Japonia) zaleca szorty i luźny ubiór niebiznesowy, w poparciu rządowej kampanii oszczędności energi elektr. w lecie, kiedy duża ilość prądu idzie na klimatyzację. Władze miasta przewidują niedobory prądu z powodu wygaszania miejscowych reaktorów i sądzą, że nieformalne ubiory zwiększą wydajność pracowników.
Ewakuowani ze strefy zakazanej wokół Daiiczi (promień 20 km) wrócili na krótko do domów zabrać auta. 21 osób ze wsi Kawauczi i 38 z mista Minami-soma wzięło udzial w 1-ej akcji odzysku pojazdów 1.6.2011. Po instrukcji na wspólnym zebraniu, osoby te otrzymały ubiory ochronne i udały się autobusem do miejsca b. zamieszkania, gdzie mogli zatrzymać się tylko ok. 2 godz. i mieli tylko 10 min. na zastarowanie auta. Jeśli silnik nie zastartowal w tym czasie, musieli pozostawić pojazd. Pracownicy Japońskiej Federacji Samochodowej towarzyszyli akcji, pomagając w problemach ze startem silnika. Nie wolno było otwierać okien samochodów ani włączać klimatyzatorów, by nie wpuścić substancji radioaktywnych do wewn. pojazdów. Po wyjeździe ze strefy zakazanej, auta przejdą testy na radiację.
PB: Władze Japonii powinny odpowiadać za dopuszczenie siłowni A w gęsto zaludnionych terenach oraz za nieudolność ewakuacji i akcji jak odzysk aut, usuwanie gruntu czy “ochrona” uczniów długimi rękawkami. Ile z tych 10 tys. dzieci wyjechało w miejsce mniej radioaktywne, lecz wciąż niebezpieczne radiacyjnie? Specjaliści jak Dr Busby od początku zalecali ewakuację w promieniu paruset km od Daiiczi. Odzyskane auta wywiozą z sobą skażenie – choćby na kołach. Osoby powracające nawet na parę godzin narażają się na wdychanie drobnych pyłów radioaktywnych, które przechodzą przez maski. Czy strata auta warta jest takiego ryzyka, tym bardziej że ludzie potracili domy? Jedyną korzyść odniosą banksterzy, bo na ich lichwę rząd oszczędzi na odszkodowaniach za auta. Jak władze szkolne chcą chronić dzieci długim rękawkiem i przez usuwanie ziemi, a nie mają pojęcia o radioaktywnym zapyleniu powietrza, którym dzieci muszą oddychać?