Mrok nocy Walpurgii gęstnieje nad światem

Mrok nocy Walpurgii gęstnieje nad światem

Data publikacji : 4.05.2011
Tłum. z jęz. ros. RX
Komentarz: Redakcja zdając sobie sprawę z upływu czasu od momentu pierwotnej publikacji tego artykułu i pewnych zdezaktualizowanych elementów informacyjnych zawartych w tekście artykułu zdecydowała się jednak na jego publikację ze względu na interesujące, zdaniem redakcji, spojrzenie autora na lawinę coraz groźniejszych wydarzeń, które przywodzą wielu myślącym ludziom skojarzenia z czymś dotąd niebywałym w historii ludzkości na taką skalę. Widzimy, że rzeczywiście MROK nad światem gęstnieje a sprawiedliwi, niewinni, mężni i prawdomówni są po prostu zabijani. W stylu żydowskich produkcji Hollywood’skich lub gier komputerowych. Zbrodnia jest już normą. Niestety.
Redakcja powodowała się także przy podejmowaniu decyzji o publikacji niniejszego artykułu pragnieniem przypomnienia tragedii Pułkownika Kaddafiego i jego narodu. Może jest niewielu, którzy zachowają pamięć o Nim, ale redakcja należy do tych niewielu pamiętających go jako Prawdziwego Człowieka.
Intencją redakcji było także przypomnienie faktu zinfiltrowania Kościoła Katolickiego przez mroczne siły żydomasonerii. Artykuł wart jest przeczytania i głębszej refleksji. – Redakcja SS
Idzie, kroczy po świecie Noc Walpurgii. W tę noc z 30 kwietnia na 1 maja sataniści niższej rangi zbierają się na różnych „łysych górach” na swoje sabaty. Diaboliści zarzynają koty i psy, czasami swoich rówieśników. Spryskują się krwią nietoperzy zblazowani i znudzeni życiem bankierzy a gwiazdki pop-kultury oddają się grupowym orgiom seksualnym.
Ale sataniści ze szczytów władzy organizują przedstawienia na poziomie światowym. Ich estradą jest cała kula ziemska. „Światowa elita” w znacznej mierze składająca się z okultystów, często popełnia swoje zbrodnie w harmonii z okultystycznymi datami.
Morduje z humorem. Raduje się na kościach przeciwników.
Żyjemy w świecie w którym drobni sataniści już nic nie znaczą, są tylko przygrywką do szatańskich działań. W naszych czasach już nie „łyse góry” są główną sceną sabatów. Diabelskie spektakle dawno już przełamały granice leśnych polan i teatralnej scenerii.
Zaskoczeni widzowie, długo podziwiający różnego rodzaju „Demony” i „Fausty”, w końcu zdali sobie sprawę z tego, że w salach widowiskowych tak naprawdę króluje czarna magia, która zaczęła przenikać do foyer i bufetów, gdzie tylko brakowało zakąsek. A zamiast ciepłych powitań szatniarzy zaczął lodowato uśmiechać się Mefistofeles.
Zadziwiająco bogata w wydarzenia była tegoroczna Noc Walpurgii. Ilość wydarzeń mogłaby wystarczyć na kilka tygodni. Prawdziwe sabaty koniecznie wymagają rytualnych mordów.
A tym bardziej, że szatanowi szczególnie miłe są mordy popełniane na dzieciach.
Minionej Nocy Walpurgii zamordowano troje wnucząt Kaddafiego i jego syna. Od minionych mordów „rasowo bezwartościowych ludzi” dokonywanych przez narodowych socjalistów i represji na „członkach rodzin wrogów ludu” dokonywanych przez komunistyczne nar-komy (komitety ludowe) doszliśmy do mordów na wnukach „dyktatora-wyrzutka”.
Już pisałem, że „nowi amerykańscy i europejscy barbarzyńcy” znowu ciskają swoje „Tomahawki” na spokojnych i cywilizowanych ludzi. Polują na skalp uwielbianego przez jego naród pułkownika Kaddafiego. Brutalne dzikusy znowu próbują zniszczyć jego rodzinę, nienasyciwszy się jeszcze krwią zabitej amerykańską bombą w 1986 roku czteroletniej córki Kaddafiego. Mieszkańcy północnej Afryki już dawno stali się bardziej cywilizowani i ludzcy niż „elity” Zachodu, głoszące, że najważniejszym elementem polityki wewnętrznej i zewnętrznej jest obrona „praw” sodomitów, powszechne wprowadzenie samobójstw-eutanazji i legalizacja handlu narkotykami w całym świecie.
Niestety, słowa o rodzinie pułkownika okazały się prorocze. Zachodni system znowu zamordował członków jego rodziny. Znowu rozlano niewinną krew w Noc Walpurgii.
Krwawa ofiara została spełniona.
Czy i druga część artykułu spełni się?
„Upadek suwerennej Libii to nowy ruch apostazji, jeszcze jeden krok ku budowie trzeciej świątyni na Ziemi Świętej do której, według prawosławnej tradycji, powinien wejść Antychryst. Wysadzając w powietrze Wschód, sztucznie prowokując wszystkie nowe, terrorystyczne rebelie i „kijowskie majdany”, oligarchia światowa rozpala tam światową wojnę. Zamachy terrorystyczne czy rakietowe ostrzały, „przypadkowo” wywołaną wojną według planu reżyserów i scenarzystów, zburzą meczet Al-Aksa i zbudowanie trzeciej świątyni stanie się w pełni możliwe. Specjalny Instytut Świątynny już przygotował naczynia liturgiczne do użytku w świątyni. Sprytnie utworzone przez „inżynierów społecznych” z angielskich specsłużb, radykalne ruchy islamskie ruszą na wojnę z Rosją, Chinami i Indiami.”
Ale morderstwo popełnione na niewinnych powinno być zadośćuczynione krwią „winnych”.
Łajdactwa należy zagłuszyć nowym szumem informacyjnym. W przeciwnym wypadku odmóżdżona telemaglem telewidownia może obudzić się i stawić opór. 1-go maja wydano oświadczenie o zabiciu bin-Ladena. Chwalebne amerykańskie „elity” wyznaczyły go do roli winnego za zamachy terrorystyczne z 11-go września, chociaż poziom tych aktów terrorystycznych to nie poziom operetkowych złoczyńców z afgańskich plemion koczowniczych ale jest to poziom najbardziej wyrafinowanych operacji sił specjalnych.
A już trzy dni po zamachach FBI, wcześniej zapewniająca, że przebada 1000 wersji wydarzeń, radośnie ogłosiła miastu i światu, że winnym jest bin-Laden, knujący światowy spisek w jaskiniach Tora-Bora w Afganistanie. I chwyciło…
Arcy-super-hiper-ekstra-terrorysta światowy bin-Laden „CIA”
Dzięki „złoczyńcy”, który pojawiał się w wyborczych spotach razem z młodszym Bush’em.
Specsłużby USA i Pentagonu wielokrotnie zwiększały swoje budżety kosztem budżetu państwowego. Upiór „światowego terroryzmu” także stał się świetnym powodem zabicia przez Amerykanów ponad miliona Irakijczyków i Afgańczyków oraz grabieży bogactw tych krajów przy pomocy wojsk NATO. I znowu sabat przeciągnął się. Bin-Laden wydaje się być martwy. Teleklip z nim przewyższył oglądalnością prezydenta Obamę. A jak bardzo obwiniała zachodnia prasa ZSRR za zabójstwo Bandery, całkowicie prawdziwego terrorysty.
„Obrońcy praw”- sorosnicy zapychali nam uszy tym, że człowieka można karać jedynie na podstawie wyroku sądowego. I oto najbardziej demokratyczne w świecie służby specjalne „załatwiły” człowieka, któremu nikt nie dowiódł winy i to „załatwiły” na terytorium obcego państwa-Pakistanu. I cała „demokratyczna światowa prasa” przyklaskiwała temu wydarzeniu.
Zresztą Noc Walpurgii to czas biesów, czas diabła, ojca kłamstwa. Jest całkiem pewne, że zabity został nie bin-Laden. Zbyt szybko Amerykanie pozbyli się trupa topiąc go następnego dnia w Morzu Arabskim. Jest całkiem możliwe, że prawdziwy bin-Laden, stary druh niezapomnianego Brzezińskiego, w tym samym czasie „pije korzenne koktajle”, pije i czeka na informacje telewizyjne z uśmiechem obserwując swój „pogrzeb”.  Ale to co jest najważniejsze jest to, że ani jeden satanistyczny sabat nie odbywa się bez niegodnego duchownego. Diabłu są jeszcze bardziej mili od krwawych ofiar, renegaci „chrześcijańscy” niszczący Wiarę Chrystusową od środka. Bardziej mili niż tajlandzka rozpusta i afgańskie narkotyki. Niż sodomskie filmy emitowane w te dni na kanałach telewizji światowej, niż pełne cierpienia zgony ludzi od radioaktywnych „fukuszim”.
W tę Noc Walpurgii było dokonane swego rodzaju wezwanie cienia zmarłego papieża Karola Wojtyły w celu jego „uświęcenia”. Na cześć tego wydarzenia w centrum Rzymu z jakiegoś powodu otwarto wiele katolickich kościołów dla umożliwienia nocnych „nabożeństw”. Wydaje się, że nigdy nocami katolicy nie „obchodzili” beatyfikacji swoich świętych. Tym bardziej w Noc Walpurgii.
Nawet sami tradycyjni katolicy uważają papieża Jana Pawła II za apostatę i liberastę.
To on modlił się z żydami i poganami, nie przeszkadzał unickim pogromom 600 prawosławnych świątyń na Ukrainie, to on swoimi przedstawieniami-wiecami zapełniał stadiony i napełniał pustką katolickie kościoły Europy. Z krótkim ale treściwym oświadczeniem wystąpiła oderwana od Watykanu grupa ukraińskich unitów, szeroko znana w Galicji pod nazwą „Podgorieckije władyki”, która stwierdziła:
„1- Beatyfikacja zmarłego papieża Jana Pawła II jest nieważna i bezprawna.
2- Zmarły papież Jan Paweł II zgodnie z „Listem do Galatów”(1, 8-9) sam siebie wyłączył z  Kościoła Chrystusowego z powodu swoich apostackich poczynań w Asyżu, którymi otworzył
Kościół na ducha Antychrysta.
3- Papież Benedykt XVI poprzez beatyfikację ducha Asyżu, ducha Antychrysta, także sam siebie wyłączył z Kościoła Chrystusowego
Wszechżydomasońskie spędowisko w Asyżu, zanoszące modlitwy o pokój, który nam właśnie rozkwita kwieciem eksplozji, drutów kolczastych i elektronicznego koncłagru
„Jan Paweł II był wielkim kaznodzieją nowego kościoła i niszczycielem Kościoła Katolickiego. Jak możemy nazywać go „błogosławionym”, przecież jest to ostatni krok przed kanonizacją?”- powiedział dla agencji IA Rossijskogo Impierskogo Sojuza tradycyjny katolik mieszkający w Londynie, katolicki biskup Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X, Richard Williamson, komentując beatyfikację papieża Jana Pawła II (Wojtyły).
„Jan Paweł II nie będzie katolickim błogosławionym poprzez katolicką beatyfikację w Kościele Katolickim, on będzie nowym błogosławionym poprzez nową beatyfikację w nowym kościele”- powiedział prałat.
Czy nie można było wybrać innego dnia, innej nocy? Czy to tak przypadkowo świętowanie „beatyfikacji” Karola Wojtyły zaczęło się akurat przed Nocą Walpurgii, w sobotni wieczór w Rzymie „całonocnym czuwaniem” na terytorium… antycznego Wielkiego Cyrku Colosseum (Cirrus Maximus)…
Światowy spektakl okultystyczny udał się wyśmienicie.
MROK NOCY WALPURGII GĘSTNIEJE NAD ZIEMIĄ…

By piotrbein

https://piotrbein.net/about-me-o-mnie/