Urszula Weidemann: Podziękowanie

From: Urszula Weidemann
To: monitorpolski
Sent: January 21, 2012 4:27 PM
Subject: Podziękowanie.
Witam  Drogi Marku.
Jesteś pierwszą osobą ,która mi przyszła od razu do głowy , z którą chciałam się podzielić radością i  dumą ze swojej córki.
Los tak pokierował naszym życiem, że obie mieszkamy w Berlinie, córka uczęszcza  do szkoły średniej, gdzie obok nauki w języku niemieckim, ma równolegle  prowadzone (lub dzielone) zajęcia w języku polskim (min. zajęcia z języka polskiego i historii – z których to w tym roku będzie zdawała maturę, gdyż  jest w klasie maturalnej).
W dla nas bardzo pamiętnym roku ,,grypy 666′ i ,,świniaka”, moja 16-letnia córcia latem pojechała na rok do Kalifornii na roczną wymianę młodzieżową i tam kontynuowała naukę w amerykańskiej szkole i mieszkała gościnnie u rodziny zastępczej w Belmont, na północy Kalifornii.
Drogi Marku – córcia wyjechała w czerwcu, a ,,świńskie szaleństwo” rozpętało się zaraz po jej wyjeździe. Do póki nie trafiłam na Wasz (Twój i Piotra) blog, a było to w lipcu, byłam typowym lemurem, oglądającym tvn i głosującym na PO. Możesz sobie chyba wyobrazić, co przeżyłam, gdy spadły mi klapki z oczu i doznałam przebudzenia .
Obudziliście we mnie niespotykany dotąd u mnie głód wiedzy. Całymi nocami nadganiałam stracony czas i chłonęłam nową dla mnie, sensacyjną wiedzę. Lęk o dziecko, którego nie mogłam fizycznie  ochronić bo było zbyt daleko, wściekłość na zło tego świata, ciągłe niedospanie – bo czas nagli, a moja wiedza nadal w czarnym lesie i rozsypana jak puzzle na 5 tys. elementów.
Jak pomóc i ratować mój skarb, będący tak daleko? – ufna, infantylna, inteligentna, z głowa pełną niepotrzebnej, książkowej wiedzy (córcia zawsze była bardzo dobrą i pilną uczennicą), bardzo lubiana i szanowana w grupie rówieśniczej i wśród  nauczycieli. Nigdy nie miałam z nią najmniejszych problemów wychowawczych, nigdy nie było między nami żadnych konfliktów, zawsze mi powtarzała, że mnie bardzo  kocha, a zachowaniem okazywała szacunek. Miałam również nadzieję  i odczucie, że jestem dla niej autorytetem.
Nadszedł czas wielkiej próby i weryfikacji  tych wszystkich uczuć i odczuć, o których wspomniałam wyżej. Zaryzykowałam i wrzuciłam ją na głęboką wodę. Zaczęłam na bieżąco  i niemalże codziennie wysyłać jej droga mailowa materiały znalezione w sieci, oczywiście starając się je w miarę logicznie filtrować i ostrożnie dawkować, aby Mała nie doznała szoku. Dzięki temu  przeszła przyspieszony kurs  survival w nowym miejscu i nowych warunkach. Dostała wskazówki na tzw. godz. W i instrukcje jak szybko i bezpiecznie ewakuować się ze Stanów. Byłam nawet gotowa ściągnąć ją z tych Stanów po 2 miesiącach pobytu.
Szczęśliwie dotarłyśmy do końca jej rocznego pobytu i szczęśliwie wróciła do domu.
Myślę, że Bóg nad nami czuwał, bo nie wydarzyło się w trakcie jej amerykańskiej przygody nic, co mogło by znacząco wpłynąć na jej los. Tak naprawdę, to jedynym wielkim  plusem  jej pobytu w Stanach było jej przebudzenie, i to jaka  jest dziś i co sama próbuje z tą wiedzą zrobić.
Drogi Marku dołączyłam do maila jej pracę z języka polskiego na temat ,,Wiedza i odpowiedzialność”, którą nauczycielka zadała jako pracę domową. Praca ta jest jej świadectwem, świadectwem jej dojrzałości, postawy i naszą laurką, a w szczególności Twoją i Piotra laurką, bo to dzięki Wam i Waszej pracy, Waszemu zaangażowaniu i poświęceniu, które nie idzie na marne, otwieracie oczy ludziom i ich ratujecie.
Tą drogą pragnę Wam serdecznie podziękować, pogratulować i zapewnić o swoim oddaniu i  gotowości do  dalszej walki o wspólną i słuszną sprawę.
Drogi Marku-pozdrawiam serdecznie i jak zawsze trzymam kciuki – nie poddawaj się, bo bardzo jesteś potrzebny, ja i moja córka jesteśmy tego przykładem i wielu  ludzi, których już tym zaraziłyśmy.
Pracę mojej córki pragnę dedykować Tobie i Piotrowi. – Urszula Weidemann

Wiedza a odpowiedzialność

——————–
From: Marek Podlecki
Sent: January 22, 2012 11:30 PM
To: Urszula Weidemann
Subject: Re: Podziękowanie.
Droga Urszulo,
Bardzo dziękujemy wraz z Piotrem za ten piękny list. Nie wydaje mi się byśmy aż tak zasłużyli na pochwały – my działamy też we własnej obronie i wiemy, że im nas będzie więcej tym będziemy bezpieczniejsi. Ważne jest by przechylić szalę na naszą stronę – ludzi, którzy wiedzą o tym co się naprawdę dzieje. Należy zrozumieć, że strach jest naszym wrogiem, bowiem bać się
to znaczy nic nie robić – poddać złu. Z tego założenia wychodziliśmy i wychodzimy.
Jak sama napisałaś, prawdę trzeba dawkować, ludzie są tak zabrudzeni kłamstwem, że na prawdę reagują jak diabeł na święconą wodę. Dlatego wraz z córką, bądźcie ostrożni, ale konsekwentni. Jest wiele dowodów, których się nie da obalić lub ośmieszyć – w przypadku szczepionek są to np. ulotki do ich dołączone, na których jest wyraźnie napisane, że mogą
powodować uszkodzenia układu nerwowego, a nawet śmierć. Ludzie o tym nawet nie wiedzą.
Czekają nas ciężkie czasy, choć dzieją się obecnei rzeczy, których jeszcze nie rozumiem – być może do gry weszli ludzie, którzy mogą dużo więcej zdziałać niż my by nas obronić. Badamy tę sprawę, coś pewnei niedługo na ten temat napiszemy. Na zdrowy rozum – każdy inteligentny człowiek, jeśli da się mu fakty do przetrawienia to zrozumie, że należy działać i to ostro. Ale system na pewno na to też zareaguje, może nawet wojną. Trzeba być na wszystko przygotowanym, uważnym i nie samotnym. Należy znaleźć grono zaufanych osób i często się spotykać i dyskutować. Nie przez skype czy facebooka – osobiście.
Jeśli pozwolisz, to zamieszczę Twój list, bardzo nam pomoże w walce z agenturą na blogu.” Oczywiście anonimowo, ukryję szczegóły jak ten z wyjazdem do Kalifornii.
————————–
Witam serdecznie Panie Piotrze. Pozwolę sobie przesłać też do Pana list, który wysłałam do Marka. Treść tego maila dotyczy również Pana. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszelkiej pomyślności.
Urszula
From: Urszula Weidemann
Sent: Monday, January 23, 2012 12:17 AM
To: Marek Podlecki
Subject: Re: Podziękowanie.
Drogi Marku, sprawiłeś mi ogromną radość Twoim listem, dziękuję Ci bardzo  za te miłe i mądre słowa wsparcia. Oczywiście masz moją zgodę na publikację – mam nadzieję, że treść jego może dać niektórym do myślenia. Myślę, że myśli tam  zawarte mogą być wskazówkami , jak docierać do młodych, bo w nich nasza nadzieja.
Chciałam jeszcze dodać, że jeśli kiedyś pomyślne lub niepomyślne wiatry przywieją Cię lub Piotra do Berlina, zawsze znajdziecie u mnie ,,dach nad głowa i miskę strawy”- po staropolsku- ,,Gość w dom ,Bóg w dom!”( dopóki ja tu będę)
Jestem Wam to dłużna i będzie mi niezmiernie miło, jeśli kiedyś zechcecie z tego zaproszenia skorzystać.
Mam nadzieję, że nadal pozwolisz mi od czasu do czasu zająć głos na twoim blogu. Dzień bez wizyty na Twoim  blogu jest dniem straconym, ja i tak już dużo czasu ,,przespałam”, więc nie mogę sobie na takie marnotrawstwo pozwolić.
Pozdrawiam serdecznie i do następnego miłego kontaktu! – Ula

By piotrbein

https://piotrbein.net/about-me-o-mnie/