ACTA gorsze od SOPA

ACTA gorsze od SOPA

J. D. Heyes 29.1.2012, przekład Piotr Bein
E-żołnierze w USA pomogli pokonać SOPA (Stop Online Piracy Act, prawo o zatrzymanie e-piractwa), wspierając akcję symbolicznego wyłączania stron internetowych i kontaktowania kongresmanów. Akcja była tak skuteczna, że sam Obama wziął stronę protestujących. Ale to nie koniec walki; towarzycho rządowo-hollywoodzko-globalne, które wydało 150 mln $ na SOPA, nie podda się łatwo. Teraz pcha coś poważniejszego: ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement), tj. umowa przeciw handlowi podróbkami.
Chociaż nazwa proponowanego traktatu sugerowałaby, że umowa dotyczy tylko produktów-podróbek (np. leków), to jasne jest ze strzępów informacji opublikowanych przez  negocjujące umowę rządy o jej zawartości, że chodzi o znacznie większy zakres, szczególnie o nowe instrumenty wycelowane w „dystrybucję internetową i technikę informacji”. Szereg zapisów w ACTA budzi potencjalne obawy o prywatność konsumenta i swobody obywatelskie, o innowacje i wolny przepływ informacji na necie odnośnie prawowitego handlu i możności wyboru opcji politycznych przez kraje rozwijające się, najwłaściwszych dla ich priorytetów wewnętrznych i poziomu rozwoju gospodarczego – ocena ACTA przez stróży wolności na internecie, Electronic Freedom Foundation (EFF).
Jak zwykle bywa z prawem wątpliwym i pozbawiającym praw, ACTA (wg Forbes.com podpisane przez USA w 2011 r. i już usankcjonowane również przez Japonię, Szwajcarię i wiele państw EU) na ogół negocjowano w ciemności, więc dopiero teraz poddaje się skrutynizacji.
Podczas gdy administracja Obamy stroniła od SOPA, agresywnie postępowała za ACTA (zaczęło się za Busha). Wg krytyków, ACTA sięga o wiele dalej niż SOPA, omijając suwerenne prawa państw członkowskich oraz zmuszając dostawców usług internetowych na całym świecie do służenia za policję internetową.
ACTA nie ogranicza się do netu, np. dotyczy leków generycznych i spowodowałoby większe trudności w uzyskiwaniu patentów na żywność poprzez egzekwowanie globalnego standardu na patenty nasienne, który zagraża miejscowym rolnikom oraz niezależności żywnościowej krajów rozwijających się – pisze Forbes.com. Na szczęście nie ma uniwersalnej akceptacji ACTA. Narody rozwijające się jak Brazylia i India są nieugięcie przeciwne ACTA, słusznie obawiając się, że zaszkodziłoby ich gospodarkom.
Wolności internetu zagrażają też inne umowy. EFF zauważa, że Trans-Pacific Partnership Agreement (TPPA, trans-pacyficzne uzgodnienie partnerskie) zmieniłoby globalne reguły dot. egzekwowania IP. Wszystkie państwa-sygnatariusze będą musiały dostosować swe prawa i politykę wewnętrzną do postanowień TPPA. W USA może to głębiej zakorzenić kontrowersyjne aspekty amerykańskiego prawa dot. praw autorskich [copyright]. Niedawno przeciekłe zapisy nt. IP też wykraczają, wydaje się, poza istniejące prawa USA. Stwarza to poważne obawy o ochronę praw obywatela, prywatność i wolność wypowiedzi.
SOPA być może przeszło do historii, lecz to nie znaczy, że wolność internetu jest wolna od podjazdów. Tyrani nigdy nie przestaną wprowadzać tyranii.

By piotrbein

https://piotrbein.net/about-me-o-mnie/