Izraelski sabotaż w Fukushima-Daiichi
Andrzej Szubert 4.2.2012
Artykuł Jimi Stone’a zasługuje na szczególną uwagę ze względu na jego profesjonalną znajomość budowy i działania zabezpieczeń elektrowni atomowych. Z jego wypowiedzi jednoznacznie wynika, że aby doprowadzić do takiej katastrofy, jaka miała miejsce w Fukushimie I (Daiichi), musiały zostać zablokowane atakiem cybernetycznym wszelkie systemy i urządzenia zabezpieczające, co uniemożliwiło rozpaczliwe próby ratunku reaktorów przed katastrofą przez japoński personel.
Autorowi należy się duże uznanie za znalezienie kilku cennych informacji:
– o planach sprzedaży przez Japonię uranu Iranowi,
– odkryciu faktu możliwości zdalnego sterowania elektrownią poprzez umieszczone w reaktorach kamery monitoringu – i to bez wiedzy japońskiego personelu Fukushimy.
Niezwykle cenna jest jego analiza wpływu stuxneta na unieruchomienie awaryjnego sterowania elektrownią.
Jego analiza danych sejsmologicznych w pełni potwierdza twierdzenie moje i Piotra Beina, że trzęsienie ziemi w elektrowni było o wiele słabsze, niż podawano to w komunikatach i nie spowodowało żadnych szkód – poza wyłączeniem reaktorów.
Jego wypowiedzi o tym, że generatory były wystarczająco zabezpieczone przed zalaniem ewentualną falą tsunami także jest zgodne z tym, o czym pisaliśmy z P. Beinem już wiele miesięcy temu, uważając, iż w strefie tajfunów i tsunami tak ważne zabezpieczenie elektrowni było zapewne ukryte w wodoszczelnych pomieszczeniach.
Nie ze wszystkimi tezami autora zgadzam się do końca, ale jego analiza wielostopniowego zabezpieczenia reaktorów w Fukushimie zasługuje na rozkolportowanie. Bo wykazuje ona bezdyskusyjnie, że reaktory zniszczono stuxnetem, a nie, że odpowiada za to trzęsienie ziemi i tsunami.
Kiedy krótko po katastrofie razem z Piotrem Beinem zainicjowaliśmy śledztwo w sprawie katastrofy w Daiichi
http://piotrbein.net/2011/04/07/join-a-grassroots-investigation-of-311-nuclear-catastrophe-%E2%80%93-stuxnet-in-fukushima-daiichi/
nie wiedzieliśmy, że Japonia zamierzała sprzedawać uran Iranowi. Ta informacja podana przez J. Stone’a jest niezwykle ważna, gdyż wyjaśnia motywy zamachu na Fukushimę 1. Ale już wtedy doszliśmy do wniosku, że katastrofy atomowej doszło na skutek ataku stuxnetem a nie przez trzęsienie ziemi czy tsunami. Wówczas nie posiadaliśmy wiedzy o ilości zabezpieczeń w elektrowniach atomowych, które praktycznie wykluczają takie ich zniszczenie – jakie miało miejsce w Daiichi. Okazuje się np. że w sytuacji awaryjnego wyłączenia reaktorów chłodzenie ich jest możliwe przy pomocy pomp HPCI napędzanych parą wodną z tychże reaktorów. Generatory prądu czy baterie to kolejny stopień zabezpieczenia reaktorów.
Nie mam pewności, czy przypuszczenia Jimi Stone`a o detonacjach w reaktorach wywołanych bombami atomowymi są zgodne z prawdą. W moim przekonaniu użyto tam konwencjonalnych ładunków podłożonych przez agentów izraelskiej firmy ochroniarskiej.
Najbardziej zadziwiające jest dla mnie to, że TEPCO zatrudniła do ochrony elektrowni atomowej obcą, izraelską firmę – i to w sytuacji gdy Japonia zamierzała sprzedawać uran Iranowi, a “atomowe” plany Iranu torpedowane były publicznie przez Izrael. Wpuszczenie w tej sytuacji izraelskiej firmy ochroniarskiej do elektrowni atomowej w Japonii było już samo w sobie zwykłym sabotażem na niespotykaną skalę. Odpowiedzialność za to spada i na zarząd TEPCO, jak i na ministerstwo energetyki, a pośrednio i na premiera Japonii. To było tak, jak wpuścić lisa do kurnika, aby pilnował bezpieczeństwa kur.
Nie wiemy, czym wywołano eksplozje w blokach 1 i 3. Różnią się one od siebie. Eksplozja bloku 1była “pozioma” i jej jmpet rozszedł się na boki. Eksplozja bloku 3 ukierunkowana była w górę, wytwarzając potężny “komin” przypominający mały atomowy grzyb. Albo więc użyto różnych ładuków, albo były one inaczej rozmieszczone.
Ewentualna eksplozja ulatniającego się wodoru nie miałaby aż takiej siły.
Nie wiadomo, dlaczego nie ekspodował blok 2, choć w nim doszło do całkowitego stopienia się rdzeni uranowych.
Najbardziej podejrzana jest eksplozja bloku 4, gdzie eksplozja wodoru w ogóle nie wchodziła w rachubę. Bo tam do dysocjacji H2O w wodę i tlen nie mogło po prostu dojść. Stąd wymyślono bajeczkę, kolportowaną m.in przez niemieckę wikipedię, jakoby wodór dostał się do bloku 4 rurociągami z bloku 3.
“Später kamen Tepco und die NISA zu dem Ergebnis, dass wahrscheinlich Wasserstoff aus Block 3 durch verbundene Lüftungsrohre nach Block 4 gelangt und dort explodiert war”
http://de.wikipedia.org/wiki/Nuklearkatastrophe_von_Fukushima#Reaktorblock_4
Natomiast wiadomość, że jeszcze przed eksplozją bloku 4 do domniemanego gaszenia tam pożaru zaangażowano wojsko USA bez udziału i nadzoru japońskiego personelu została z obiegu informacji prawie kompletnie wyparta. Choć 15 marca 2011 informował o tym korespondent niemieckij ARD w audycji Morgenmagazin.
http://www.radio-utopie.de/2011/03/15/ein-psychologischer-krieg-gegen-japan-und-die-welt/
O fakcie udziału amerykańskich żołnierzy w gaszeniu pożaru bloku 4 poinformował 14 marca także Spiegel (US-Armee löschte Reaktor-Brand) powołując się na japońską agencję informacyjną.
http://www.spiegel.de/panorama/0,1518,750817,00.html
Początkowo niemiecka wiki nie podawała wiadomości o udziale amerykańskiego wojska w “gaszeniu” pożaru w bloku 4.
Po pewnym okresie czasu niemiecka wiki dopisała ten wyciszany medialnie fakt, dopisując jedynie, że amerykańscy żołnierze gasić mieli pożar z japońskimi strażakami:
“Als ein Team der United States Army zusammen mit der Werkfeuerwehr gegen 11 Uhr anrückte, war der Brand bereits von alleine verloschen.”
http://de.wikipedia.org/wiki/Nuklearkatastrophe_von_Fukushima#Reaktorblock_4
Wg. wiki – gdy amerykańscy żołnierze nadciągnęli, aby pożar gasić – on po prostu sam od siebie zgasł (przestraszył się Amerykańców?).
Media nie zastanawiały się nad najważniejszą rzeczą – kto i po co wpuścił amerykańskich żołnierzy na teren zniszczonej elektrowni? Czyżby Japonia nie miała własnego wojska? I od kiedy obce wojsko używane jest do gaszenia pożaru w tak strategicznym obiekcie jak reaktory atomowe? Na dobrą sprawę amerykańscy żołnierze mogli japońskim strażakom bardziej przeszkadzać niż im pomagać.
Wygląda więc na to, że zniszczenie Fukushimy I (Daiichi) było “kooperacją” izraelsko-amerykańską. Głównym zadaniem USA było sztuczne wywołanie podwodnego trzęsienia ziemi. A rzekome gaszenie pożaru w bloku 4 przez amerykańskie wojsko zakończyło się wybuchem bloku 4 co pozwala wysnuć przypuszczenie, że amerykańscy żołnierze blok 4 po prostu podminowali, lub wymienili uszkodzony zapalnik. Być może usuwali oni dodatkowo jakieś kompromitujące ślady, lub “zarekwirowali” uran dla siebie lub dla Izraela.
Bez względu na to, jakie mieli oni tam zadania – istotne jest to, że informacje o ich pobycie na terenie elektrowni i bloku 4 dwa dni po trzęsieniu ziemi były cenzurowane w mediach i do dzisiał prawie nikt o tym nie wspomina.
Nie jest znana dokładna godzina zniszczenia bloku 4. Jest to o tyle zadziwiające, że Fukushima I była z pewnej odległości non stop monitorowana kamerami, które nagrały eksplozje bloków 1 i 3. Ale jakoś dziwnie “przeoczyły” one eksplozję bloku 4. Ewentualnie to nagranie zostało skonfliskowane. Tak jak skonfliskowano nagrania monitoringu w pobliżu Pentagonu z 11/9.
Jedyną pewną informacją jest to, że dopiero na zdjęciu satelitarnym wykonanym wcześnie rano 16 marca widać było zniszczony eksplozją budynek reaktora 4. Tak przynajmniej podaje niemiecka wiki:
“Auf einem kurz danach aufgenommenen Satellitenfoto fehlen große Teile der Hülle des Reaktorgebäudes.”
http://de.wikipedia.org/wiki/Nuklearkatastrophe_von_Fukushima#Reaktorblock_4
Gdyby nie satelity szpiegowskie – Japończycy nadal by nie wiedzieli, że blok 4 eksplodował gdzieś przed wczesnymi godzinami rannymi 16 marca – po tym, jak był gaszony przez amerykańskich żołnierzy.
Zastanawia mnie to, czy eksplozje bloków 1 i 3 nie były jedynie “zamaskowaniem” zaplanowanego zdetonowania bloku 4. Gdyby wybuchł tylko on – sprawa wyglądałaby bardzio podejrzanie. Reaktor był w nim pusty – a jednak blok 4 wyleciał w powietrze. Po eksplozjach bloków 1 i 3 nikt za bardzo już nad eksplozją bloku 4 się nie zastanawiał. A jego zniszczenie – wobec największej ilości wypalonych i wysoce radioaktywnych prętów w basenie z wypalonym paliwem było z wszystkich eksplozji potencjalnie największym zagrożeniem ekologicznym.
Detonacje bloków Fukushimy I można zrozumieć poprzez ich analogię do trwających w tym samym czasie “rewolucji arabskich”. Gdyby wybuchła tylko jedna – w Libii – byłoby oczywiste – że jest ona NATO-wską prowokacją. Aby tę prowokację zamaskować wywołano agenturalnie wcześniejsze “rewolucje” w Tunezji i Egipcie. Po nich “rewolucja” zainicjowana przez NATO-wskich najemników w Libii wyglądała trochę bardziej “naturalnie” i “spontanicznie”.
I tak samo było z wysadzeniem w powietrze bloku nr 4. Najpierw musiano wysadzić w powietrze dwa inne – aby jego eksplozja nie była aż taka podejrzana.
Japonia została w zbrodniczy sposób ukarana za jej chęć sprzedaży uranu Iranowi. Atak stuxnetem na Fukushimę I Izrael i USA zamaskowały wywołanym sztucznie trzęsieniem ziemi i tsunami.