Bandziory w akcji, Lex Nostra kontruje

List otwarty w sprawie Ministra Jarosława Gowina.

22.09.2012 r.

Szanowny Pan Donald Tusk
Prezes Rady Ministrów

List otwarty w sprawie Ministra Jarosława Gowina

Szanowny Panie Premierze,
W związku z reakcją tzw. “środowiska prawniczego” na rzekome naruszenie przez p. Ministra Jarosława Gowina ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. Prawo o ustroju sądów powszechnych (Dz.U. Nr 98, poz. 1070 ze zm.), a też na użycie słowa “sitwa”, w imieniu ofiar tysięcy przypadków naruszeń prawa przez urzędników “służących” w wymiarze sprawiedliwości zgłoszonych Fundacji LEX NOSTRA, uprzejmie oświadczam, że trudno znaleźć inne słowo, właściwiej określające sytuację.
Konkretny przykład – Sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia Piotr Maksymowicz, mając zaledwie kilkumiesięczny staż sędziowski, łamie prawo poprzez rażące naruszenie art. 90 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych, który brzmi:
“Sędzia sądu rejonowego i sędzia sądu okręgowego jest obowiązany niezwłocznie zawiadomić prezesa sądu okręgowego, sędzia sądu apelacyjnego i prezes sądu okręgowego – prezesa sądu apelacyjnego, a prezes sądu apelacyjnego – Ministra Sprawiedliwości o toczącej się sprawie sądowej, w której występuje jako strona lub uczestnik postępowania.
Otóż notatką z dnia 22.03.2010 r. sędzia Piotr Maksymowicz zawiadomił o rozprawie, w której jest stroną, zamiast Prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie … SSR Annę Wierciszewską-Chojnowską – Przewodniczącą Wydziału V Karnego Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia.
Dowód: Notatka służbowa sporządzona przez sędziego Piotra Maksymowicza w dniu 22.03.2010 r.
Dwa dni później, kolega Maksymowicza z V Wydziału Karnego Sądu Rejonowego Warszawa Śródmieście SSR Adam Grzejszczak wydał postanowienie o nie wyłączeniu SSR Piotra Maksymowicza z prowadzenia postępowania wobec osoby, która w innym procesie jest adwersarzem sędziego Piotra Maksymowicza.
Dowód: Postanowienie z dnia 24.03.2010 r. wydane przez SSR dla Warszawy Śródmieścia Adama Grzejszczaka.
Opisane działania sędziów Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia rażąco naruszają art. 90 ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. Prawo o ustroju sądów powszechnych (Dz.U. Nr 98, poz. 1070 ze zm.), albowiem wymaga on zachowania formy pisemnej i drogi służbowej zgodnie z art. 89 § 1 Prawa o ustroju sądów powszechnych. Niedochowanie wymogów przewidzianych w art. 90 Prawa ustroju sądów powszechnych stanowi przewinienie służbowe, o którym mowa w art. 107 § 1 Prawa ustroju sądów powszechnych – Wyrok Sądu Najwyższego – Sądu Dyscyplinarnego
z dnia 22 marca 2012 r. sygn. SNO 11/12.
Kolejne organy powołane m.in. do kontroli funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości : Krajowa Rada Sądownictwa, Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, Prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie, Prezes Sądu Okręgowego w Warszawie – udały, że “nic się nie stało”, przemilczając rażące naruszenie prawa przez sędziów.
Jedynie Sędzia Wojciech Małek – rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie stwierdził w mediach, iż w takiej sytuacji sędzia ( Piotr Maksymowicz ) powinien się sam wyłączyć od sprawy ze względu na podejrzenie braku obiektywizmu .
Dowód: wydruk wypowiedzi Sędziego Wojciecha Małek opublikowanej w dniu 23.08.2010 r. w onet.wiadomości.
O treści swoich wypowiedzi udzielonych dziennikarzom Sędzia Wojciech Małek jednak szybko zapomniał, nie czyniąc jakichkolwiek działań.
Mając na uwadze powyższe, tym bardziej cyniczne wydają się “ataki” na Ministra Jarosława Gowina, któremu zarzuca się złamanie ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych, skoro nawet sędzia sądu rejonowego z kilkumiesięcznym stażem lekceważy ustawę Prawo o ustroju sądów powszechnych bez żadnych skrupułów, a co gorsza – bez żadnych konsekwencji.
Jak zatem można inaczej nazwać działania WSZYSTKICH poinformowanych o tym fakcie instytucji, niż działania “sitwy” ?
Szanowny Panie Premierze,
W imieniu tysięcy osób pokrzywdzonych przez cyniczne działania “sitwy”, w pełni popieramy starania Ministra Jarosława Gowina, by wreszcie przynajmniej zacząć oczyszczać stajnie i obory Augiasza.
Z poważaniem
Maciej Lisowski
Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA
www.fundacja.lexnostra.pl
Treść listu otwartego do Premiera w sprawie Ministra Jarosława Gowina wraz ze skanami dokumentów jest na stronie internetowej Fundacji LEX NOSTRA:
http://fundacja.lexnostra.pl/index.php/component/content/article/31-aktualnoci/116-list-otwarty-do-premiera-w-sprawie-ministra-jarosawa-gowina

†††††††††††††††††††††††††

W nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie – funkcjonariusze policji i prokuratorzy poszli na łatwiznę ?

Szanowni Państwo,

Na naszej stronie zamieściliśmy kolejną interwencję – tym razem w sprawie oskarżonego Dariusza Lenarta, gdzie jedynym “dowodem” przeciwko niemu są wielokrotnie zeznania świadka, który w dacie zdarzenia od wielu dni nie trzeźwiał…
W nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie –
funkcjonariusze policji i prokuratorzy poszli na łatwiznę ?
W miasteczku Głowno w łódzkiem oskarżono o pobicie ze skutkiem śmiertelnym Dariusza Lenarta, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie
Został oskarżony o czyn, którego – jak wszyscy znający sprawę twierdzą – nie popełnił.
Czerwcowej nocy z niedzieli na poniedziałek w Głownie równolegle miały miejsce dwa zdarzenia, właściwie dwa pobicia: pierwsze nad jeziorem w wyniku którego zmarł Krzysztof B., oraz drugie na Placu Wolności – z udziałem Dariusza Lenarta.
Było jeszcze w Głownie tej samej nocy trzecie pobicie, które to było efektem wandalizmu Dariusza Lenarta oraz Tomasz S., którzy rozbili lusterka w samochodzie Norberta W. ps. “Guma”. Powód był prozaiczny – “Guma” miał jakiś uraz do Dariusza Lenarta i na każdym kroku dość nieelegancko o tym p. Dariuszowi przypominał.
“Guma” szybko odszukał Dariusza Lenarta i sam wymierzył sprawiedliwość – m.in. przy pomocy sporej wielkości młotka nie oszczędzał nawet głowy, bo widać uznał, że jeśli ktoś w Głownie rozbija mu w samochodzie lusterka, to najwyraźniej i tak pozbawiony jest rozumu.
Lokalni policjanci mieli więc trzy pobicia w ciągu jednej nocy – zatem przystąpili do działania
Najszybciej stróże prawa “załatwili” sprawę aktu zemsty na lusterkach samochodowych. W efekcie zapewne wnikliwie przeprowadzonego śledztwa Prokuratura Rejonowa w Zgierzu umorzyła postępowanie w sprawie pobicia młotkiem Dariusza Lenarta przez Norberta W. ps. “Guma”, przywłaszczenia pieniędzy oraz kluczyków do samochodu p. Dariusza. Umorzenie nastąpiło wobec “braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu”. A że kluczyki od Hondy należącej do Dariusza Lenarta znaleziono później w samochodzie “Gumy” ( oczywiście BMW ), to już dla stróży prawa zapewne był szczegół…
Drugie “pobicie” – tym razem na Placu Wolności – miało miejsce tej samej nocy. Dariusz Lenart, który też w nim uczestniczył, sam przyznał się do szarpaniny, w wyniku której – jak się później okazało – nikt nie ucierpiał. Co więcej o tym zdarzeniu policjanci dowiedzieli się od samego Dariusza Lenarta, ale o tym za chwilę
Trzecie pobicie – ze skutkiem śmiertelnym – miało miejsce przy lokalnym jeziorze.
Głowno nie jest metropolią, więc gdy – z nagrań monitoringu – okazało się, iż Dariusz Lenart znajdował się tej nocy niedaleko miejsca śmiertelnego pobicia Krzysztofa B., ( kupował w sklepie alkohol ) lokalna policja nie natrudziła się zbytnio, by wytypować sprawcę, w właściwie sprawców wspólnego zakupu alkoholu w sklepie spożywczym – Dariusza Lenarta i Tomasza S.
Oczywiście, sklep spożywczy należy do wspomnianego już “Gumy”, a on sam ma – jak donoszą lokalne wiewiórki – dobre kontakty z miejscowymi funkcjonariuszami.
Wzięli więc w obroty Dariusza Lenarta, który od razu przyznał się do udziału w przepychance na Pl. Wolności, choć przysięgał, iż podczas niej nikt nie ucierpiał.
Ale by zapewne ułatwić sobie pracę, policjanci, a później Prokuratura Rejonowa w Zgierzu przyznanie się Pana Dariusza do udziału w przepychance na Pl. Wolności uznały jako przyznanie się do winy w sprawie śmiertelnego pobicia przy jeziorze
Tak więc policjanci wcisnęli do podpisu Dariuszowi Lenartowi, który ledwo trzymał się na nogach z uwagi na zawroty głowy protokół, gdzie przyznał się on do udziału w bójce podczas tragicznej nocy W protokole tylko nie sprecyzowano dokładnie w której bójce
Wszyscy uczestnicy opisanych zdarzeń byli pod wpływem alkoholu
Agnieszka K. – bezpośredni i jedyny świadek pobicia nad jeziorem będąc w stanie upojenia alkoholowego, na okazaniu na komendzie w Głownie “rozpoznała” sprawców, jak później mówiła w Głownie, “z powodu obawy przed jej aresztowaniem, bo nic, a nic nie pamiętała ”
Dla “lepszego przypomnienia” – według świadka – funkcjonariusze policji pokazali Agnieszce K. nagrania z monitoringu ze sklepu spożywczego jeszcze przed okazaniem jej potencjalnych oskarżonych.
Warto pamiętać, iż Agnieszka K. w czasie zdarzenia spożywała alkohol nieprzerwalnie od kilku dni. Być może dlatego jedyny świadek oskarżenia co chwilę zmieniała później swoje zeznania, także przed Sądem.
I tak – podczas pierwszego przesłuchania dokładnie opisała, jak byli ubrani sprawcy, twierdząc, że “sprawca nr 1 był ubrany w spodnie jeansowe i jasną czapkę bejsbolówkę” oraz “bluzę na suwak koloru ciemnego”. Kilka godzin później podczas przesłuchania podała jednak całkiem inny opis ubioru sprawców: “sprawca nr 1 miał mieć na sobie bluzę z kapturem koloru jasnego”.
Dariusz Lenart w chwili zdarzenia był ubrany w spodnie dresowe, a nie jeansowe, co chyba można by zauważyć bez specjalnej wiedzy o krawiectwie
Mimo braku wyraźnych dowodów w sprawie oraz niespójnych zeznań Agnieszki K. policjanci z komendy w Głownie wersji raz obranej za nic nie chcieli zmienić i dali wiarę jej twierdzeniom.
Nieoficjalnie, poza salą rozpraw Pani Agnieszka K. rzekomo miała też stwierdzić, że “lepiej wskazać na kogoś, kogo się nie zna, niż na ekipę z ul. Sikorskiego”, która według lokalnych plotek dokonała śmiertelnego pobicia Krzysztofa B., rzekomo za jego długi.
Wnioski z opinii biegłej, która dokonała sekcji zwłok Krzysztofa B. przewiduje inny scenariusz śmierci, w którym denat na skutek samoistnego upadku spowodowanego stanem wyjątkowo mocnego upojenia alkoholowego odniósł obrażenia, które bezpośrednio były przyczyną jego śmierci.
Chyba nikogo już nie zdziwi, fakt, iż funkcjonariusze prowadzący postępowanie w tej sprawie nie przeprowadzili szeregu czynności dowodowych takich jak zabezpieczenie taśm monitoringu innych miejsc, analizy genetycznej odzieży. Innymi słowy Prokuratura Rejonowa w Zgierzu oraz funkcjonariusze KP w Głownie nie dysponowali żadnymi dowodami, prócz zeznań Agnieszki K., które potwierdziłyby zarzuty stawiane Dariuszowi Lenartowi.
Pomimo to Sąd Rejonowy w Zgierzu zastosował tymczasowe aresztowanie wobec Dariusza Lenarta.
Zgodnie z kodeksem karnym oskarżonemu grozi mu od roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
Sprawę prowadzi Sąd Okręgowy w Łodzi – sygn. akt 2 Ds. 995/11.
Zapraszam wszystkich chętnych na rozprawę ( terminy będą podawane na naszej stronie ), ponoć zeznania składane przez świadków są wyjątkowo komiczne.
I zapewne tylko Dariuszowi Lenartowi i Tomaszowi S. nie jest do śmiechu
Maciej Lisowski
Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA
www.fundacja.lexnostra.pl
Artykuł jest dostępny na stronie Fundacji LEX NOSTRA
http://fundacja.lexnostra.pl/index.php/component/content/article/32-interwencje/114-w-nieodpowiednim-miejscu-o-nieodpowiednim-czasie–funkcjonariusze-policji-w-gownie-id-na-atwizn

††††††††††††††††††††††††††††

Przekroczenie uprawnień przez sędziów Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia – sprawa p. Aleksandry Bek.

Szanowni Państwo,


Na naszej stronie zamieściliśmy wniosek o podjęcie postępowania dotyczącego przekroczenia uprawnień przez sędziów Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia – sprawa p. Aleksandry Bek.
Okazuje się, iż dla sędziów Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia dowód z dokumentu bankowego jest zupełnie nieważny – jak trzeba, to wystarczą sprzeczne wyjaśnienia strony. Szczególnie jak jest znacznej wartości spadek do podziału…
http://fundacja.lexnostra.pl/index.php/component/content/article/32-interwencje/113-przekroczenie-uprawnie-przez-sdziow-sdu-rejonowego-dla-warszawy-rodmiecia
Z poważaniem
Maciej Lisowski
Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA
www.fundacja.lexnostra.pl

††††††††††††††††††††††††

Sędziowie chronili zabójcę gen. Marka Papały ?!

Szanowni Państwo,

Ponoć sprawa zabójstwa gen. Marka Papały jest największą kompromitacją organów ścigania.
Jestem jednak innego zdania, albowiem nikomu, tak naprawdę nie zależy, na jej wyjaśnieniu.
Jak stwierdził kiedyś emerytowany gen. SB – drążąc tą sprawę trafi się na mur i koniec
Ja za tym “murem” byłem i to co za nim zobaczyłem – przeraziło mnie, choć nie należę do osób bojaźliwych. Przeraziła mnie skala wzajemnych powiązań, zależności, zaszłości, którą tam zobaczyłem. Od tego czasu patrzę inaczej na otaczającą nas rzeczywistość – już bez tej szczerej, spontanicznej “radości życia”, cechującą osoby, które “jeszcze nie zobaczyły”
Za ten mur trafiłem zupełnie z innej strony, poprzez moje niegdysiejsze podróże na Kaukaz i do Rosji.
Niemal każdy rozsądnie myślący człowiek jest przekonany, iż osoby, które zleciły zabójstwo gen. Papały zajmowały się handlem na wielką skalę narkotykami, czyli kontynuowali “legalną” działalność WSW i SB, które w ten sposób m.in. pozyskiwały fundusze operacyjne. Czy uważacie, że “polskie” służby mogły kichnąć bez zgody KGB lub GRU ?
Jak już wspomniałem – na wyjaśnieniu zabójstwa gen. Papały nikomu nie zależy, bo osoby za tym stojące są nadal wszechpotężne, a ujawnienie prawdy spowodowałoby falę seryjnych samobójstw i “polityczne trzęsienie ziemi”.
Mimo to, wracam do sprawy zabójstwa gen. Papały, bo poraziło mnie skundlenie obecnego Prezesa Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia Macieja Gruszczyńskiego i innych sędziów tego sądu orzekających w sprawie p. Dariusza Kaczmarka, wspólnika Igora Ł. ps. Patyk.
Otóż, gdy tylko p. Dariusz mówił o tym, iż to właśnie Igor Ł. zastrzelił gen. Papałę, na polecenie sędziów był wielokrotnie, dotkliwie pobity przez funkcjonariuszy policji – jeszcze w budynku sądu !
W protokołach rozpraw nie ma śladu o tym, co krzyczał na sali rozpraw p. Dariusz i co policja “ustaliła” wiele lat później.
Oczywiście – zdaniem także Dariusza Kaczmarka – Igor. Ł. ps. Patyk był tylko “cynglem”, który tak mocno był chroniony przez sędziów Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia, że p. Dariusz po tym jak mówił na sali rozpraw prawdę, został na polecenie sędziego Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia tak zmasakrowany, że prosto z gmachu sądu przewieziono go – ledwie żywego – na pogotowie ratunkowe.
Szanowni Państwo,
Być może nikomu nie zależało na wyjaśnieniu okoliczności zabójstwa gen. Papały i na ustaleniu zleceniodawców “cyngla”, ale z całą pewnością sędziom Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieście nie tylko nie zależało na poznaniu prawdy, ale na jej ukryciu.
Motywy – stare jak świat: “korek, worek i rozporek” jak mawiali funkcjonariusze SB. W przypadku sędziego Piotra M. jest to szantaż ( “rozporek” ) – materiały, które posiadają służby, o “zabawach” pana sędziego z nieletnimi chłopcami. Taki człowiek zrobi wszystko dla faktycznych zleceniodawców zabójstwa gen. Marka Papały
Czy Dariusz Kaczmarek jest wiarygodny ? A słyszeliście kiedyś o człowieku, który ukradł kilka samochodów ( bez użycia przemocy ) i za to nieomal był zastrzelony przez policję przy próbie zatrzymania, otrzymał następnie kilkanaście lat więzienia i – w międzyczasie – był katowany przez policjantów w areszcie i budynku sądu ?
Nie ? – to posłuchajcie
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=SFHaCrW46BI
Maciej Lisowski
Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA
www.fundacja.lexnostra.pl
†††††††††††††††††††††††††††

Służby masowo podsłuchują posłów, dziennikarzy i adwokatów ? Nowa technika inwigilacji telefonów GSM !

Szanowni Państwo,
Od jakiegoś czasu otrzymuję coraz więcej sygnałów od znajomych parlamentarzystów, dziennikarzy i adwokatów, iż z ich telefonami komórkowymi “dzieją się dziwne rzeczy”.
W kraju, gdzie stosowanie podsłuchów jest na porządku dziennym, niemal każda osoba publiczna liczy się z możliwością “nielegalnej” inwigilacji przez służby…
Jednak tym razem dzieją się rzeczy dziwne: na wyświetlaczach telefonów przy rozmowach przychodzących pojawiają się “dziwne” numery, pomimo, iż rozmówcy telefonują ze swoich aparatów, lub też z “naszych numerów” dochodzą do innych sms-y, których nigdy nie wysyłaliśmy… etc…
Sam w ostatnich dniach doświadczyłem ( często w godzinach nocnych ) “głuchych” telefonów z nr “666494028” i nie było by to dziwne, gdyby nie fakt, iż gdy ja telefonuję do różnych znajomych – czasem u nich wyświetla się połączenie przychodzące z … numeru “666494028”.
Jednocześnie z tegoż właśnie nr “666494028” jakiś mężczyzna telefonuje do moich współpracowników i twierdzi, że jest ich znajomym i zadaje pytanie “gdzie teraz przebywają” ? …
Podobnie sytuacje spotkały kilku moich znajomych – osób publicznych, w tym adwokatów, dziennikarzy, parlamentarzystów.
Ponieważ sytuacja zrobiła się dla mnie cokolwiek uciążliwa, zasięgnąłem języka wśród innych znajomych ( zdecydowanie osoby niepubliczne ) i otrzymałem odpowiedź – tak działa sprzęt do inwigilacji telefonów GSM – tzw. ”CYBORG”.
Poniżej zamieszczam instrukcję obsługi urządzenia GSM-Monitoring System – Verint Engage GI2, abyście się Państwo mogli przekonać o możliwościach urządzeń tego typu.
Szanowni Państwo,
Zamieszczam także opis sprawy p. Grażyny Niegowskiej jako przykład niezgodnego z prawem wykorzystania systemów “GSM-Monitoring System” , których działaniem objętych jest coraz więcej osób publicznych, w tym także osób chronionych – z racji wykonywania swojego zawodu – tajemnicą adwokacką lub dziennikarską.
Sprawa p. Grażyny Niegowskiej:
W grudniu 2001 Grażyna Niegowska wprowadziła się wraz z rodziną na osiedle wojskowe w Legionowie (sąsiedztwo Centrum Szkolenia Policji). Tam od razu zainteresował się nią oficer Wojskowych Służb Informacyjnych, ówczesny szef Wydziału WSI w Legionowie Krzysztof B.. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Grażyna Niegowska, posiadająca tytuł doktora nauk ekonomicznych, pracowała w urzędach centralnych ( Rządowe Centrum Studiów Strategicznych, Ministerstwo Finansów) i prowadziła wykłady w najlepszych uczelniach ekonomicznych w kraju ( Uniwersytet Jagielloński, Akademia Koźmińskiego ). To może tłumaczyć zainteresowanie tego oficera w/w osobą. Mogły być jeszcze inne przyczyny tak osobliwego zainteresowania, związane z ingerencją Krzysztofa B. w życie prywatne pokrzywdzonej.
Jak dziś wiadomo, Krzysztof B. zajął się inwigilacją Grażyny Niegowskiej bez jakichkolwiek zezwoleń. Zupełnie nie kontrolowany, zaczął prowadzić prywatną działalność szpiegowską przy wykorzystaniu służbowej wiedzy oraz licencjonowanego sprzętu służbowego. Najprawdopodobniej Krzysztof B. chciał osiągnąć osobiste i wykraczające poza ustawę cele, które mogły wynikać ze stanu psychiki tego oficera (według opinii uzyskanej przez p. Grażynę : alkoholik, paranoik, psychopata).
Jest bardzo mało prawdopodobne, by G. Niegowska zagrażała bezpieczeństwu polskiego państwa. Dlatego w listopadzie 2004 r. zgłosiła się do Szefa WSI z prośbą o wyjaśnienie sekwencji niekorzystnych dla jej życia zdarzeń (szarganie wizerunku w pracy i w sąsiedztwie, nagłe kłopoty w pracy, kłopoty rodzinne, porażki zawodowe i osobiste).
Wcześniej dr Grażyna Niegowska nie miała żadnych problemów w pracy, robiła błyskotliwą karierę zawodową, cieszyła się uznaniem otoczenia i spokojem, pisała pracę habilitacyjną, szykowała się do objęcia Katedry Marketingu na UJ w Krakowie, na co miała szanse po zrobieniu habilitacji.
Tymczasem wydarzenia wywołane w 2002 r. sprowadziły ją na drogę nędzy, izolacji i przymusowego bezrobocia. G. Niegowska straciła wszystkie miejsca pracy w czerwcu 2005 r. i do dziś nie ma pracy. Pokrzywdzona uznaje, że jej przymusowe bezrobocie jest zemstą osób ze środowiska służb specjalnych za ujawnienie nieprawidłowości w pracy Krzysztofa B..
Jak się zachował Szef WSI ?
Środowisko WSI stanęło po stronie kata. W krytycznym dla Grażyny Niegowskiej czasie Krzysztof B. awansował nawet na stopień pułkownika (maj 2005). Zaś w latach 2005-2012 zdążył się otoczyć swoistym kordonem bezpieczeństwa, złożonym ze spolegliwych wobec niego oficerów, funkcjonariuszy i decydentów.
Jak dziś przyznają oficerowie WSI skupieni wokół Stowarzyszenia Sowa, zarzuty Grażyny Niegowskiej, formułowane pod adresem Krzysztofa. B. od początku były zasadne i słuszne. Jednak tajemnicą poliszynela pozostaje, dlaczego wówczas, w 2005 r., WSI rozpętały w obronie – jak twierdzi p. Grażyna – “niezrównoważonego alkoholika” trwający do dziś konflikt G. Niegowskiej z funkcjonariuszami aparatu bezpieczeństwa państwa.
Zamiast zakończyć bezprawie stosowane wobec p. Grażyny, oraz stłumić w zarodku rodzący się konflikt, WSI zaczęły prowadzić działania operacyjno-rozpoznawcze na jej szkodę – sądząc najprawdopodobniej, że uda się szybko i skutecznie zastraszyć Niegowską plotką, zaszantażować utratą pracy i utrąceniem kariery.
Kiedy G. Niegowska nie ugięła się pod ciężarem prowokacji i szantażu, zaczęto ją w kolejnych latach kryminalizować przy wykorzystaniu technik i metod pracy operacyjnej oraz przy współudziale organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości; w/w zgłaszała uzasadnione podejrzenia popełnienia przestępstwa do Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Warszawie i do prokuratury cywilnej (Legionowo, Warszawa Mokotów) – jednak zebrany przez G. Niegowską materiał dowodowy wskazuje, że instytucje te zostały odpowiednio zadaniowane (poprzez wpływy oficerów b. WSI, SKW, Policji) do przerzucania winy z Krzysztofa B. na pokrzywdzoną G. Niegowską.
G. Niegowska dysponuje dowodami na jej inwigilację. W 2004 r. zdobyła z notesu żony jej kolegi numer 840-829 należący do J.W. 3362 (WSI), co potwierdził w 2005 r. prok. Jacek Kudliński w WPG w Warszawie w obecności G. Niegowskiej. W miarę eskalacji konfliktu G. Niegowska zdobywała kolejne dowody na złowrogą inwigilację oraz na prowokacje ze strony służb/policji. Pokrzywdzona dysponuje nawet dowodami w postaci wykazów połączeń z aktów przełamywania ( za pomocą sprzętu IMSI Catcher ) zabezpieczeń elektronicznych jej telefonów komórkowych oraz telefonów innych osób, w tym dziennikarza.
Proceder przełamywania zabezpieczeń telefonów komórkowych i stacjonarnych służył m.in.: podszywaniu się pod G. Niegowską oraz pod jej znajomych, wykonywaniu w jej imieniu rozmów do jej znajomych, wdrukowywaniu wiadomości sms i ich przesyłaniu do osób trzecich, ostrzeganiu przed G. Niegowską, gdy rysowało się dziennikarskie zainteresowanie jej sprawą; wszystko to inspirował – według pokrzywdzonej – Krzysztof B. z intencją szargania reputacji i wiarygodności G. Niegowskiej.
Należy pamiętać, że ekscesy polegające na podszywaniu się pod osoby trzecie za pomocą sprzętu szpiegowskiego są praktycznie nie do udowodnienia. Zatem można się domyślać, dlaczego działania przeciwko p. Grażynie podjęte zostały właśnie w tym kierunku.
Podszywając się pod G. Niegowską można było: wywoływać konflikty z jej znajomymi i z pracodawcami; przypisywać jej liczne romanse z osobami pośledniego autoramentu; ośmieszać ją przed organami ścigania, sądami, instytucjami, dziennikarzami – gdyby prosiła o pomoc; izolować ją od otoczenia zewnętrznego, aby popadła w depresję; i wreszcie napuścić na nią organy ścigania ( rzekome groźby karalne wysyłane z numeru telefonu należącego do p. Grażyny.
Jest wielce prawdopodobne, a w każdym razie nie można tego wykluczyć, że Krzysztof B. wraz ze wspierającymi go osobami, prowadząc wyjątkowo brutalną i brudną kampanię przeciwko G. Niegowskiej, chciał ją doprowadzić do załamania nerwowego, skutkującego targnięciem się na życie. W 2005 r. nakazał “definitywnie zniszczyć” G. Niegowską, a w 2011 r. oświadczył jej: “Ty, kobito, jesteś już przegrana”. Na potwierdzenie powyższego p. Grażyna dysponuje stosownym materiałem dowodowym.
Co dziś mówią b. oficerowie WSI ?
“To był poważny błąd – przyznają dziś niektórzy b. oficerowie WSI. Krzysztof B. powinien zostać usunięty ze służby w 2005 r., tj. w chwili, gdy potwierdziły się zarzuty G. Niegowskiej. A już najpóźniej po tym, jak najwyżsi rangą amerykańscy oficerowie zalecili relegowanie tego osobnika z misji w Iraku za awanturnictwo, pijaństwo i narażanie polskiej misji na utratę autorytetu”.
Jednak kolejną tajemnicą poliszynela jest to, że płk. Krzysztof B. nie tylko nie został usunięty ze służby, ale obrósł w chwałę, co przełożyło się na odpowiednie stanowiska w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego – stanowisko pozwalające na wgląd w dokumentację na temat każdego i na wyczyszczenie własnych teczek personalnych.
Opisana sprawa może dotyczyć każdego z nas. Każdego z nas może objąć swoim zainteresowaniem niezrównoważony oficer służb specjalnych.
Teoretycznie Obywatel ma prawo zgłosić podejrzenie popełnienia przestępstwa do prokuratury. Prokurator ma obowiązek realizować cele postępowania w zgodzie z art. 2 k.p.k. Jednak to tylko teoria; w przypadku spraw zgłaszanych przez G. Niegowską prokurator każdorazowo i arbitralnie (bez wykonywania jakichkolwiek czynności procesowych) odmawiał wszczęcia postępowań. Materia zgłaszanych spraw była specyficzna (czyny zabronione normą art. 265, 266, 267 k.k.). Dlatego prokurator – postanawiając na korzyść odmowy – każdorazowo powoływał się na brak świadków i brak materialnych dowodów przestępstwa. W przypadkach, kiedy świadkowie zostali jednak podani, prokurator odmawiał ich przesłuchania twierdząc, że podane okoliczności są nieprawdopodobne. Najważniejszy jednak – i ważniejszy od k.p.k. i od potencjalnych dowodów – pozostawał dla prokuratury tzw. czynnik “Word of Mouth” (czyli co się mówi o pokrzywdzonej).
Kodeks postępowania karnego przewiduje, że gdy prokurator postanowi o odmowie wszczęcia postępowania, Obywatel ma prawo zażalić się na jego decyzję. Jednak w sprawach z udziałem służb specjalnych, w których G. Niegowska była pokrzywdzoną, Sąd każdorazowo przychylał się do stanowiska prokuratora, tj. do decyzji o odmowie wszczęcia postępowania – z powodu braku dowodów (których prokuratura nie chciała pozyskiwać).
Pomimo istniejących regulacji, szczegółowo zapisanych w Karcie Praw Ofiary opublikowanej przez Ministra Sprawiedliwości w 1999 r., Grażyna Niegowska była w latach 2002 – 2011 całkowicie bezbronna; żadna instytucja nie była w stanie lub nie chciała jej pomóc.
W ostatnich dniach 2012 r. w sprawę G. Niegowskiej włączyła się Fundacja LEX NOSTRA.
Gdyby więc chciano p. Grażynę Niegowską np. pobić, zgwałcić, okaleczyć, zabić, “nieznani sprawcy” mogliby to z łatwością uczynić: policja nie była zainteresowana zapewnieniem pokrzywdzonej żadnej ochrony przed narastającą przemocą – nadmienić trzeba, że G. Niegowska prosiła Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Prezesa Rady Ministrów o pomoc. Bez skutku.
Zatem niszczenie G. Niegowskiej odbywało się w majestacie prawa, przy otwartej kurtynie, przy czynnym lub biernym współudziale Policji, MSWiA, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Ministra Obrony Narodowej, Prezesa Rady Ministrów.
Zebrane przez G. Niegowską doświadczenia i dokumentacja dowodzą, że funkcjonariusze służb specjalnych mogą w Polsce bez żadnych problemów proceduralnych i bez żadnych barier ze strony prokuratury i sądu przejąć arbitralną, wieloletnią kontrolę nad życiem człowieka, “prowadząc go na swoim sznurku”.
W skrajnych przypadkach (jak wyżej opisany) osoba poddana nielegalnej lub fałszywie zalegalizowanej kontroli nie może w ogóle stanowić o sobie: o swoim życiu osobistym, zawodowym i o przyszłości. Osoba poddana nielegalnej (lub fałszywie zalegalizowanej) i jednocześnie złowrogiej inwigilacji może zostać pozbawiona wszystkich gwarantowanych Konstytucją RP praw podstawowych – w szczególności: prawa do humanitarnego traktowania, prawa do wolności, prawa do pracy, prawa do stanowienia o sobie, prawa do rzetelnego rozpoznania jej spraw, prawa do sądu etc.
W obecnym stanie faktyczno-prawnym każdy człowiek może być w Polsce “definitywnie” zniszczony według schematu, jaki zastosowano wobec G. Niegowskiej. Każdy może być społecznie wyizolowany, pozbawiony godności, ośmieszony, doprowadzony do nędzy, do egzystencji niegodnej człowieka. To się dzieje w demokratycznym państwie prawa – wedle martwych przepisów Konstytucji.
Fundacja LEX NOSTRA będzie na bieżąco informować o rozwoju spraw nielegalnych podsłuchów, szczególnie wobec informacji od Parlamentarzystów, dziennikarzy i innych przedstawicieli zawodów zaufania publicznego o “dziwnym zachowaniu” ich aparatów telefonicznych GSM.
Maciej Lisowski
Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA
www.fundacja.lexnostra.pl
Na stronie internetowej Fundacji LEX NOSTRA zamieściliśmy:
Instrukcję obsługi GSM-Monitoring System – Verint Engage GI2
Prezentację systemu GSM-Monitoring System – Verint Engage GI2
http://fundacja.lexnostra.pl/index.php/component/content/article/32-interwencje/108-suby-masowo-podsuchuj-posow-dziennikarzy-i-adwokatow-nowa-technika-inwigilacji-telefonow-gsm

††††††††††††††††††††††††

Komornik wyrzucił na bruk sparaliżowaną kobietę !

Szanowni Państwo

Na początku sierpnia bieżącego roku w mieszkaniu Państwa Dąbrowskich pojawił się komornik Tomasz Wojciechowski planujący wykonać wyrok eksmisyjny w sprawie zadłużenia lokalu komunalnego Państwa Dąbrowskich.
Jak twierdzi Pan Wojciech Dąbrowski, eksmisji dokonano bezprawnie, ponieważ jego żona Ewa jest osobą ciężko chorą i sparaliżowaną, a prawo zabrania dokonywania eksmisji na bruk osób niepełnosprawnych. Powyższe działanie komornika to zaledwie jeden z wielu przykładów naruszenia podstawowych obowiązków zawodowych należących do tego urzędnika.
Komornik po wkroczeniu do lokalu zajmowanego przez dłużników próbował brutalnie przeprowadzić egzekucję – gdy zobaczył, że p. Ewa Dąbrowska nie jest w stanie poruszać się o własnych siłach zadzwonił na karetkę pogotowia, aby ta przyjechała i zabrała dłużniczkę jak najszybciej z mieszkania w celu dokonania egzekucji.
Oczywiście w powyższej sytuacji komornik powinien powstrzymać się od eksmisji i zgodnie z kodeksem etyki zawodowej zadbać o humanitarne traktowanie eksmitowanych dłużników, albowiem poza przestrzeganiem przepisów prawa powinien kierować się on zasadami współżycia społecznego, co rażąco zaniedbał. Fakt, iż komornik próbował się posłużyć w tym celu pracownikami Pogotowia Ratunkowego, którzy w tym samym czasie mogli ratować czyjeś zdrowie i życie, świadczy tylko o wyjątkowym cynizmie komornika, który by zarobić pieniądze, ma za nic życie i zdrowie ludzkie.
Pogotowie odmówiło przewiezienia chorej do szpitala. Niestety po kilku godzinach dał o sobie znać stres wywołany sytuacją i p. Ewa został przez p. Wojciech przewieziona do szpitala, w którym pozostała wraz z opiekującym się nią mężem. Dwa dni później pod nieobecność Państwa Dąbrowskich komornik Tomasz Wojciechowski dokonał eksmisji.
Eksmisja dokonywana pod nieobecność będących w szpitalu p. Dąbrowskich dokonywana była w ten sposób, iż komornik “zgarniał wszystko jak leci” – nie zadając sobie trudu opisywania zagrabionych przedmiotów.
Zapewne był to kolejny “skok na kasę” komornika Wojciechowskiego, gdyż p. Dąbrowski na przestrzeni lat z racji wykonywania swojego zawodu stał się właścicielem wielu zabytkowych mebli, obrazów i rzeczy wielkiej wartości, które stanowiły wyposażenie zajmowanego lokalu mieszkalnego.
Powyższe antyki, bez ich żadnego opisu, a nawet dokładnego spisu, wraz z pozostałymi rzeczami Państwa Wojciechowskich zostały umieszczone pod dozorem wierzyciela Urzędu Miasta Gdańsk i złożone do przechowania w niezabezpieczonym w żaden sposób przed kradzieżą magazynie.
Antyki jak i pozostały majątek dłużnika przechowywany jest w wilgotnym magazynie, co z pewnością przełoży się na zniszczenia zabytkowych mebli i w następstwie do obniży ich wartość. Zgodnie z par. 70 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości w sprawie czynności komorników o zajęciu przedmiotów o wartości historycznej, naukowej lub artystycznej komornik zawiadamia właściwego wojewódzkiego konserwatora zabytków, a następnie stosownie do oświadczenia konserwatora zgłasza je do sprzedaży następującym państwowym jednostko: muzeum, bibliotece ( ).
Komornik nie zastosował się do powyższych przepisów prawa, nie oddał antyków do przechowania odpowiedniej instytucji ani nie poczynił żadnych działań w tym celu. Wątpliwym jest, aby komornik protokołując wykaz ruchomości Pana Wojciecha “nie zauważył” bądź “nie rozpoznał” zabytkowych mebli
Co więcej, protokół zajęcia ruchomości, jak twierdzi Pan Dąbrowski nie wykazuje wszystkich jego rzeczy. Część rzeczy nie została w ogóle spisana.
Po Gdańsku krąży plotka, że mieszkanie po p. Dąbrowskich ma przejąć jedna z trójmiejskich prokurator, ciekawe czy antyki znajdą się znów w b. mieszkaniu Państwa Dąbrowskich
Niezależnie od antyków zajęte zostały również przedmioty, które nie powinny podlegać zajęciu: leki Pana Dąbrowskiego oraz medalion Matki Boskiej, który jest przedmiotem służącym do wykonywania praktyk religijnych w rozumieniu art. 829 pkt 6 kodeksu postępowania cywilnego.
Jak widać komornik brał wszystko co było pod ręką
Odpuścił jedynie kilkunastoletniemu psu i kotu p. Dąbrowskich, zwierzęta – według informacji świadków – zostały wyrzucone przez komornika na ulicę
Eksmisja przeprowadzona przez komornika Tomasza Wojciechowskiego, bez zachowania podstawowych obowiązków zawodowych świadczy nie tylko o nikczemności komornika, lecz także daje obywatelom do zrozumienia, że prawo jest wykonywane albo przez osoby niekompetentne, albo złodziei, którzy potrafią bezkarnie okradać słabszych, bo silniejszych od siebie to już się boją ( vide afera “Amber Gold” ).
Praktyki stosowane przez takich komorników jak Pan Tomasz Wojciechowski nie tylko skandalicznie odbiegają od obowiązujących przepisów prawa, przyzwoitości, ale też podważają autorytet organów Państwa.
Wojciech Dąbrowski, światowej sławy konserwator zabytków, na znak protestu przed barbarzyństwem od kilkudziesięciu dni głoduje przed Urzędem Miasta w Gdańsku.
Maciej Lisowski
Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA
www.fundacja.lexnostra.pl
Na stronie internetowej Fundacji LEX NOSTRA znajduje się dodatkowo:
1. Tekst pisma Dyrektora Fundacji do Ministra Sprawiedliwości.
2. Zdjęcie “magazynu”, w którym komornik zabezpieczył bezcenne antyki i dzieła sztuki.
3. Zdjęcia protokół zajęcia ruchomości, w tym antyków.
4. Materiał video z wspólnych działań Fundacji LEX NOSTRA i Redakcji NowyEkran.
http://fundacja.lexnostra.pl/index.php/component/content/article/32-interwencje/106-komornik-wyrzuca-na-bruk-sparaliowan-kobiet

††††††††††††††††††††††††

Jak “wykończyć” prezesa państwowego przedsiębiorstwa i przejąć je za bezcen ?

Szanowni Państwo,


Przedstawiam sprawę p. Łukasza Gojke – b. prezesa państwowego przedsiębiorstwa – “Susz” Sp. z o.o.
W wyniku działań – jak twierdzi p. Łukasz – m.in. dyrektora regionalnego banku, oraz radcy pawnego – obecnie Posła na Sejm RP i Z-cę Przewodniczącego Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, pan Gojke stracił cały dorobek swojego życia. Obecnie nie pracuje, gdyż nigdzie nie może znaleźć zatrudnienia – ma “wilczy bilet”.
Jako osoba “wykluczona społecznie” od 12 lat bez środków do życia, będąca na utrzymaniu żony – nauczycielki, a teraz z realną wizją bezdomności całej rodziny, p. Łukasz Gojke wszelkimi sposobami szuka sprawiedliwości – dotychczas jednak bez skutku…
Nie jest dobrze w Państwie, gdy osoba zarządzająca przedsiębiorstwem należącym do Skarbu Państwa, została sponiewierana i “wylądowała pod mostem” tylko dlatego, że ktoś oszukał ją na 62 tys. złotych, podczas gdy zarządzane przez nią przedsiębiorstwo przyniosło kilka milionów zł. zysku – i to nie dla niej, ale dla Skarbu Państwa, dla nas wszystkich – podatników.
Nie jest dobrze w Państwie, w którym prokuratury patrzą przez palce na ograbianie Skarbu Państwa – Skarbu Narodu Polskiego, a prokurator “nie doszukuje się przestępstwa” powołując się przy tym na treść “umowy”, której nie ma.
Nie jest dobrze w Państwie, gdy sąd nie chce widzieć głównego dowodu w sprawie, ale na podstawie tego dowodu pozbawia p. Łukasza Gojke dorobku życia, doprowadza do licytacji za bezcen domu i wpędza p. Łukasza wraz z żoną w długi, których nigdy nie będą w stanie spłacić.
Nie jest dobrze w Państwie, w którym radca prawny doprowadza do wydania wyroku sądowego na podstawie umowy, której “nie ma”, “przemija postępowanie dyscyplinarne”, a następnie zostaje Posłem na Sejm RP i Z-cą Przewodniczącego Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
Na naszej stronie interetowej umieściliśmy:
1. Wniosek Fundacji LEX NOSTRA do Ministra Skarbu o umorzenie “długu” p. Łukasza Gojke, oraz jego małżonki.
2. Opis sprawy p. Łukasza Gojke.
3. Dwa nagrania wideo, w których p. Łukasz Gojke opowiada o swojej sprawie.
http://fundacja.lexnostra.pl/index.php/component/content/article/32-interwencje/104-jak-z-pastwowego-przedsibiorstwa-wyj-bezkarnie-pienidze-wykoczy-prezesa-i-odkupi-je-za-bezcen-

By piotrbein

https://piotrbein.net/about-me-o-mnie/