Agnieszka Wołk-Łaniewska, redakcja internetowa
|
24.01.2014, 12:12
|
|
Foto: EPA
|
Mam złą wiadomość dla dziennikarzy opiniotwórczych polskich mediów: Związek Radziecki nie istnieje od 22 lat. Konflikt na Ukrainie nie jest, wbrew temu, co można usłyszeć i przeczytać w Polsce, walką narodowowyzwoleńczą toczoną między sowieckimi marionetkami, a ludem uniesionym powstańczym zrywem ku niepodległości.
Wybór między Unią Europejską a Unią Euroazjatycką jest rzeczywiście wyborem między Zachodem a Wschodem, ale w 2014 roku nie jest to równoznaczne z wyborem między wolnością i zniewoleniem.
Mało tego: nie jest to nawet wybór między biedą i dobrobytem.
Erodująca, nękana kryzysem Unia Europejska roku 2014 nie jest już tą wyścieloną złotym runem mekką wszelakiej szczęśliwości, do której przystąpiliśmy 10 lat temu. Gospodarcza oferta UE dla Ukrainy była gorsza od oferty rosyjskiej, a w biednym kraju to jest kwestia kluczowa.
Na swój sposób zazdroszczę jednak mainstreamowym polskim komentatorom pewności, kto jest dobry, a kto zły w ukraińskim konflikcie. To pomaga w porządkowaniu świata.
Kiedy światowe agencje donoszą o dwóch potwierdzonych ofiarach kul i jednej, która może być efektem nieszczęśliwego wypadku – „Gazeta Wyborcza” nie waha się pisać, iż „5 osób zginęło po ataku Berkutu na barykady antyrządowych aktywistów”, a „Rzeczpospolita” donosi nawet, że „co najmniej pięć”. Nikt na świecie nie wie, kto jest za te śmierci odpowiedzialny – z wyjątkiem Janusza Onyszkiewicza, dla którego „w zasadzie jest pewne, która strona strzelała”.
Od czasów nieszczęsnej pomarańczowej rewolucji na Ukrainie wybory odbyły się pięć razy – wszystkie wygrał Janukowycz i jego Partia Regionów.
Zwycięstw tych nikt nie kwestionował – wręcz przeciwnie, w 2010 obserwatorzy OBWE uznali wybory prezydenckie za zgodne ze standardami demokratycznymi i zwrócili uwagę na duży postęp, jaki się w tym zakresie dokonał. Mimo tego, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie, Adam Eberhardt bez wahania objawia swą ekspercką opinię, że następne wybory „Janukowycz zapewne sfałszuje”.
Ciekawe, skąd oni to wszystko wiedzą.
Agnieszka Wołk-Łaniewska, redaktor naczelny „Dziennika Trybuna” dla „Głosu Rosji”
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji
…………….
Jmg Pages · Top Commenter
http://www.polskiportal.net/classifieds/2901/130/to-jednak-nie-assad-uzyl-broni-c
polskie media relacjionujące wydarzenia na Ukrainie nie są rzetelne, są ewidentną stroną w tym konflikcie.
Prym wiodą Gazeta Wyborcza i TVP, które w tej materii, przypominają biuletym partyjny z minionych czasów.
Polskie media są mocno zaangażowanę w propagandowa robotę.
Dziennikarze jak papugi powtarzają co im ludzie na Majdanie kijowskim mówią, bez sprawdzania faktów, nie przedstawiają uczciwie racji wszystkich walczących stron.
Podnieca ich prowadzona uliczna partyzantka i im więcej ofiar, pożarów itp, tym lepiej – bo to szalenie widowiskowe wydarzenia, dobrze “sprzedające” się w mediach.
O rzetelności informowania – nikt nie myśli, bo i po co, rzetelność nie jest w tym przekazie ważna ani w redakcjach pożądana..
Zresztą identycznie relacjonują te wydarzenia media USA czy niemieckie, tyle,że w chłodniejszym, mniej emocjonalnym tonie i bardziej akcentujące pretensje polityków zachodnich o wydarzenia na Ukrainie skierowane pod adresem Rosji i Putina.
Ale generalnie – media UE + USA są w tym konflikcie mocno zaangażowaną stroną, budującą oczekiwany przez scenę polityczną tzw. Zachodu, ale bardzo nieprawdziwy obraz wydarzeń w oczach opinii publicznej.
Na ich podstawie zresztą, szereg polityków formułuje swoje opinie.. I tak koło się zamyka.
Do bardzo nielicznych wyjątków mogę w polskich mediach zaliczyć niektóre rzetelne relacje.
Na razie polskie media stąją po stronie nie tyle demokracji, co łamania prawa na Ukrainie dla partykularnych interesów politycznych UE.
Jest to dla mnie szalenie smutne i wysoce żenujące zjawisko w polskiej żurnalistyce. Bardzo nieetyczne.
Pozdrawiam.
1 comment
Comments are closed.