From: Lena Huppert
Date: 2014-03-08 4:42 GMT-06:00
Subject: PETYCJA DO PARLAMENTU EURPEJSKIEGO w sprawie materiału siewnego
KOCHANI,
11 marca 2014 r. Parlament Europejski będzie głosował nad przyjęciem projektu rozporządzenia w sprawie materiału roślinnego przeznaczonego do reprodukcji, nazywany potocznie “rozporządzeniem o nasionach”. Wiele zapisów tego rozporządzenia jest niekorzystna dla polskich rolników, dla swobody wymiany nasion między rolnikami i dla różnorodności biologicznej w rolnictwie, zwłaszcza dla starych i regionalnych typów i odmian roślin.
PODPISUJCIE petycję skierowaną do Prezydenta Parlamentu Europejskiego i do Przewodniczących Grup.
Tekst angielski:
Dear Mr. President / Chairpersons
I am deeply concerned about the threat posed to our crops by the new EU seed regulation!
I am one of about 800,000 people in the EU who signed petitions to reject the EU seed regulation. I dislike the Commission’s proposal and I hope that my concerns do not fall on deaf ears.
On 11 March 2014, the EU Parliament in Strasbourg will vote on how to proceed with the EU seed regulation. I am making an appeal to you now: it is not enough simply to invite the Commission to withdraw the proposal! Please make sure that a legislative resolution is adopted in plenary and do fully reject the Commission’s proposal to create a genuinely new EU seed regulation from the beginning. Only a fundamental review of the regulation can truly create better conditions for diversity.
We must not allow bureaucratic and industrial standards to force rare varieties of fruits, vegetables and grains off the market and ultimately limit biodiversity. Industrially produced plants cannot become the rule: We want to eat, plant and sow what we like!
Thank you!
PS: Please give your support in the upcoming votes to a new EU seed regulation, from the very beginning.
Więcej informacji:
Co dalej z rozporządzeniem o nasionach?
Projekt rozporządzenia w sprawie materiału roślinnego przeznaczonego do reprodukcji, nazywany potocznie “rozporządzeniem o nasionach” przedstawiony w dniu 6 maja ub.r. przez Komisję Europejską od początku wzbudzał wielkie emocje wśród organizacji rolniczych i ekologicznych, które rozpoczęły szeroką kampanię informacyjną na temat przewidywanych niepokojących skutków wejścia w życie proponowanych przepisów. Większość organizacji rolniczych i ekologicznych uważa, że uniemożliwiłyby one wymianę nasion i ich reprodukcję w gospodarstwach rolnych oraz kontynuowanie zachowania odmian ważnych dla różnorodności biologicznej, a przede wszystkim uzależniłyby rolników od dużych firm nasiennych. Oznaczałoby to finansową pułapkę dla małych gospodarstw, które i tak mają problemy z utrzymaniem się i dostępem do rynku, a nie można przecież dopuścić, by drobnymi krokami, poprzez zaostrzanie przepisów doprowadzano te gospodarstwa do upadku.
W grudniu ub.r. europarlamentarzyści złożyli 1461 poprawek do projektu, a niektórzy od razu proponowali jego odrzucenie. Debata nad projektem przedłużała się, a czas wykorzystywany był na lobbing zwolenników i przeciwników nowej regulacji. Organizacje ekologiczne i rolnicze nie przestawały działać: 20 stycznia w Brukseli odbyła się demonstracja Via Campesina, 22 stycznia konferencja Związku Demeter International “Czyje będą nasiona?”, a 29 stycznia konferencja “Seed diversity and food security threatened by an overly concentrate EU seed market” (Różnorodność nasion i bezpieczeństwo żywnościowe zagrożone nadmierną koncentracją na rynku nasion w UE) [1] .
Z kolei ESA (European Seed Association) – organizacja zrzeszająca firmy nasienne popiera proponowane przez Komisję Europejską nowe przepisy, a nawet więcej – jest przeciwko wykluczeniu z zakresu rozporządzenia małych producentów, producentów odmian “starych” i ważnych dla różnorodności biologicznej oraz organizacji prowadzących sieci wymiany takich gatunków i odmian.
Paolo De Castro, przewodniczący Komisji Rolnictwa PE powiedział, że propozycja Komisji była bardzo problematyczna, m.in. z powodu próby zamiany 12 dyrektyw w jedno rozporządzenie, które nie dawałoby krajom członkowskim możliwości do przystosowania go do swoich potrzeb. Te zagadnienia były powodem zaniepokojenia koordynatorów grup politycznych w PE.[2]
Na posiedzeniu Komisji Środowiska Parlamentu Europejskiego w dniu 30 stycznia br. europosłowie odrzucili jednogłośnie projekt rozporządzenia; także Komisja Rolnictwa odrzuciła projekt na posiedzeniu w dniu 11 lutego br. 37 głosami przy zaledwie dwóch głosach przeciwnych. Dużą rolę w pracy nad projektem odegrali posłowie i posłanki: Pilar Ayuso, Sergio Paolo Francesco Silvestris, Elisabeth Köstinger, Czesław Siekierski, Jarosław Kalinowski (Grupa Europejskiej Partii Ludowej) oraz Karin Kadenbach, Iratxe García Pérez, Wojciech Olejniczak (Grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim), wspierani przez Zielonych/EFA: Martina Häuslinga i José Bové, a także przez Janusza Wojciechowskiego (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy), a więc dyskusja była merytoryczna i ponad podziałami.
Wydaje się prawdopodobne, że Parlament potwierdzi głosowania w komisjach i również odrzuci projekt i na posiedzeniu plenarnym w dniu 13 marca br., a z uwagi na wybory do Parlamentu w maju, dalsze prace przesuną się przynajmniej o kilka miesięcy. Jeśli również Rada potwierdzi stanowisko Parlamentu, to i tak projekt wróci do Komisji Europejskiej do dalszej pracy, a Komisja może zdecydować o odrzuceniu go lub pracować nad nim dalej i przekazać jesienią nowowybranemu Parlamentowi. Zdaniem organizacji rolniczych i ekologicznych, jeśli projekt rozporządzenie nie spełnia oczekiwań ani Parlamentu, ani zainteresowanych fachowców, Komisja powinna zaprezentować nowy i lepszy projekt.
Krótka historia projektu rozporządzenia pokazuje, że środowisko rolników, hobbystów i organizacji ekologicznych potrafi dostarczyć europosłom, na co dzień rzadko mających do czynienia z nasionami, rzeczowych argumentów wystarczających do podjęcia rozsądnych decyzji. Dyskusja nad regulacją spraw nasion nie zostanie jednak szybko zakończona i walka o prawa małych producentów nasion i o zachowanie różnorodności biologicznej będzie nadal trwała.
Miejmy nadzieję, że Komisji i europosłom nie przyjdzie do głowy wracać do nietrafionych pomysłów uregulowania wszystkiego, co jeszcze jest naturalne, w tym nasion i prawa rolników do korzystania z nich.
Autor: Dorota Metera
[1] http://www.greens-efa.eu/seed-diversity-and-food-security-threatened-by-an-overly-concentrated-eu-seed-market-11474.html
[2]http://www.europarl.europa.eu/news/en/news-room/content/20140128IPR34010/html/Seed-regulation-Calls-growing-to-reject-Commission%27s-proposal-De-Castro-says
zobacz także: Czyje będą nasiona?
Dlaczego bronimy nasion – Zielone Wiadomości
Czyje będą nasiona?
✿ 15 stycznia 2014 · Dorota Metera
W maju 2013 r. Komisja Europejska przekazała do Parlamentu Europejskiego projekt nowego unijnego rozporządzenia w sprawie produkcji i udostępniania na rynku materiału przeznaczonego do reprodukcji roślin (prawo o materiale przeznaczonym do reprodukcji roślin).
Niebezpieczna propozycja
Na pierwszy rzut oka cel wniosku nie budził podejrzeń: „aktualizacja obecnie obowiązujących regulacji, zwiększenie przejrzystości przepisów i zamieszczenie ich w jednym akcie prawnym”. Gdy jednak przyglądamy się szczegółowo proponowanym przepisom, okazuje się, że Komisja zaplanowała totalną regulację każdego faktu kupna lub przekazania materiału roślinnego przeznaczonego do rozmnażania, czyli nasion, sadzonek, drzewek. Grozi to ograniczeniem dostępu rolników i obywateli do nasion, a także zagraża prawu rolników do swobodnej wymiany nasion, a w konsekwencji stanowi zagrożenie dla różnorodności biologicznej i bezpieczeństwa żywnościowego.
W Polsce najważniejszymi krajowymi aktami prawnymi regulującym tę dziedzinę są: ustawa z dnia 9 listopada 2012 r. o nasiennictwie (Dz. U. z 2012 r. poz. 1512) oraz ustawa z dnia 7 czerwca 2001 r. o leśnym materiale rozmnożeniowym. (Dz. U. Nr 73, poz. 761, ze zmianami). Rzeczywistość w naszym kraju jest daleka od doskonałości, gdyż średnie zużycie kwalifikowanego materiału siewnego, jak informuje Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, wynosi ok. 15%, a w przypadku sadzeniaków ziemniaków – ok. 11%. Według informacji podawanych przez Inspekcję Ochrony Roślin i Nasiennictwa w 2011 r. udział kwalifikowanych nasion zbóż wnosił 15,8%.
Mimo oczywistego faktu, że używanie kwalifikowanych nasion odpowiednio dobranych odmian zapewnia wyższe plony, wielu rolników zdobywa nasiona na własną rękę, z własnej produkcji, od sąsiadów, na lokalnym targowisku, a tylko czasem dokupuje kwalifikowany materiał siewny, który – rzecz jasna – jest drogi. Oprócz tego, niekoniecznie godnego polecenia sposobu, są pewne obszary, w których kupno kwalifikowanego materiału siewnego, jest prawie niemożliwe, albo po prostu w ogóle niemożliwe, jak np. nasiona pewnych gatunków i odmian roślin do produkcji ekologicznej, gatunków i odmian „niszowych”, „historycznych”, „lokalnych” lub gatunków hobbistycznych. W takich przypadkach rolnik kupując nasiona pszenicy orkisz, pszenicy płaskurki, kamutu, czy lubianej przez działkowców „jagody kamczackiej” (wiciokrzewu kamczackiego), nie ma szans na kupno materiału kwalifikowanego i kupuje je najczęściej od znajomych rolników, szkółkarzy-amatorów, przez internet, a hobbyści – na lokalnych bazarkach.
Gdyby projektowane rozporządzenie zostało przyjęte w formie proponowanej przez Komisję, rolnicy byliby zmuszeni kupować materiał siewny i wegetatywny materiał rozmnożeniowy w specjalistycznych firmach, a wszelkie sposoby, by nawzajem sprzedawać sobie nasiona lub nawet je podarować, byłyby zabronione. Jeśli rolnik chciałby przekazać nasiona z własnej uprawy, musiałby spełniać biurokratyczne wymagania zgodne z unijnymi przepisami. Dotyczyłoby to także odmian, które nie podlegają ochronie. W Polsce 85% rolników, którzy wysiewają niekwalifikowane nasiona (niestety często nieznanego pochodzenia) oraz producenci tych nasion mogliby być potencjalnie narażeni na kary. Amatorzy pszenicy płaskurki i pomidorów nazywanych potocznie na bazarkach „malinowymi”, a w rzeczywistości już prawie nieprzypominających oryginalnej odmiany, mogliby zapomnieć o swobodzie wymiany nasion.
Nasiona są dobrem wspólnym
Całe szczęście w wielu krajach, zwłaszcza w Austrii, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech i Hiszpanii, gdzie istnieje tradycja wymiany nasion między amatorami, a także pasjonatami starych gatunków i odmian, a nawet fachowcami-rolnikami, powstała silna opozycja na rzecz zachowania swobody w tej dziedzinie. W listopadzie 2013 r. z inicjatywy dwóch organizacji austriackich, GLOBAL 2000 i Arche Noah, kilkadziesiąt organizacji z różnych krajów podpisało Deklarację z Wiednia, która jest opublikowana w kilku językach i rozpowszechniana w mediach, ale przede wszystkim skierowana do europosłów.
Sygnatariusze deklaracji, w tym polskie organizacje broniące różnorodności biologicznej w rolnictwie, postulują ograniczenie rozporządzenia do podmiotów zajmujących się produkcją i obrotem nasionami w celach zarobkowych. Chcą, aby z jego zakresu wykluczyć małych producentów, gatunków i odmian „niszowych”. Postulują dobrowolną, a nie obowiązkową kwalifikację nasion i wegetatywnego materiału rozmnożeniowego. Zwracają też uwagę, że w konsekwencji wejścia w życie tego rozporządzenia duża grupa rolników (a w naszym kraju bardzo duża!) byłaby narażona na kary, na skutek powstania „czarnego rynku”.
Akcję poparła m.in. Vandana Shiva, indyjska działaczka na rzecz ochrony środowiska, nawołując 2 października, w dniu urodzin Mahatmy Gandhiego, do poparcia Deklaracji na rzecz wolności nasion i demokracji żywności (można ją podpisać tu) oraz Carlo Petrini, inicjator ruchu Slow Food, publikując we włoskiej gazecie codziennej „La Repubblica” artykuł w obronie różnorodności nasion.
W rezultacie – w grudniu 2013 r. europosłowie złożyli ponad 1400 poprawek, wielu z nich jest za odrzuceniem wniosku z projektem nowego rozporządzenia. Także polscy europarlamentarzyści: Jarosław Kalinowski, Czesław Siekierski, Wojciech Olejniczak i Janusz Wojciechowski złożyli poprawki do projektu. Po krytycznych i ostrych wypowiedziach kilku europarlamentarzystów sprzeciwiających się tak drastycznym zmianom prawa, m.in. austriackiej europosłanki Elisabeth Köstinger, Parlament Europejski zdecydował o odroczeniu decyzji w tej sprawie do stycznia 2014 r.