Niedźwiedzie pijary dla Striełkowa
Jurij Niersiesow 4.6.2014, przekład Piotr Bein
Zaczętą nocą 26-27 maja br. kijowską hasbarę nt. wojny między republikami doniecką i ługańską, kilka godzin później zdementowały władze obu republik. Większość ukraińskich portali opublikowała bzdety. Zaś Niezawissimaja Gazieta trwała w kłamstwie. Znając opinię jej redaktora Remczukowa, który potępił powrót Krymu do Rosji, jasne, że nic dobrego nie powie o Donbasie, a jak trzeba to nałże. Dziwniejsze, gdy podobnie robią media sprzyjające powstańcom Donbasu. Gdy dowódca powstańców Igor Striełkow oficjalnie ogłosił, że blokada przez 30-tą Brygadę Zmechanizowaną pod Wołnowachą została pokonana “Kanał 5”, “LifeNews” i dziesiątki in. nadal twierdziły odwrotnie.
Dziennikarze zaklinali się, że w pomocniczej ani w głównej roli niedowodził akcją komendant garnizonu w Gorłowce, Igor Bezler, a żołnierzy armii ukraińskiej zabiły bojówki Prawego Sektora. Striełkow ujawnił, że zhakowano mu blog i zamieszczono kłamstwa. Uspokoiło się dopiero, gdy na necie pojawiły się filmy ze Striełkowem i Bezlerem, po raz kolejny prostując kłamstwa.
Po co ten cyrk? Pewien pracownik TV przyznał prywatnie: pokazuje się, że powstańcy nie walczą z armią ukraińską, tylko ze szturmowcami z nazistowskich partii, zalegalizowanymi w gwardii narodowej, i z najemnikami gubernatora regionu Dniepropietrowsk, przewodniczącego Rady Gmin Żydowskich w Europie, Igora Kołomojskiego! Powstańcy mają z żołnierzami cichy rozejm, nie strzelają do siebie. A jak już, to jest to robota prowokatorów Kołomojskiego.
Być może ten pomysł zrodził jakiś pijarowiec dla demoralizacji ukraińskiej armii, by jej wojacy niewidzeli wrogów w powstańcach, nie strzelali, a przechodzili na ich stronę. Pamiętam, kiedyś mieliśmy propagandystów, którzy z inspirujących poglądów nalegali, że jeśli niestrzelać do robotników i chłopów w armii Hitlera i wytłumaczyć im, że walka z ZSRR nie jest dobra, przejdą na naszą stronę. Tych idiotów szybko usunięto, ale ponieważ Striełkow nie ma takich możliwości, musi przekonywać ich spadkobierców, by niepijarowali równie niedźwiedzio.
Co do żołnierzy armii, u nas pod Słowiańskiem b. długo trwał rozejm z nimi. Ale stopniowo stawał się coraz bardziej bez sensu dla nas, bo pod przykrywką blokad dróg przez komandosów, gwardia narodowa i bezpieka sprawdzali auta, łapali naszych i przeszkadzali naszym ruchom. Blokady wykonuje armia – więc co, nie mielibyśmy strzelać? Poza tym, czy w armii są sami potencjalni dezerterzy?
Niektóre jednostki (np. 95-ta brygada komandosów), niemal całkowicie składają się z zachodnich Ukraińców o wypranych zupełnie mózgach. Nie wojują lepiej, nie wykazują szczególnej odwagi, ale utopiliby moskala (jeśli byłby tak głupi, żeby być bez broni).
Co do negatywnego wpływu z pokonania blokady — to i tak prawda wypłynęła w 1-2 dni. Nie widzę sensu w piętrzeniu kłamstw. Była to udana akcja partyzancka—wsjo. Miała skutek negatywny (dla przeciwnika) jak i pozytywny (dla nas). Z punktu widzenia czysto wojskowego, nie sądzę, że w jakiś sposób zmieni układ sił. Pokonanie blokady będzie miało zarówno efekt demoralizujący i mobilizujący przeciwnika. Na następnych blokach będzie przygotowany na spotkanie, ale jest mało prawdopodobne, że wzmocni chęć do walki na serio. Może jednak ktoś pokona w sobie całkowitą głupotę i tchórzostwo i w końcu zdezerteruje.
Z nadzieją, że tekst dojdzie – Jurij Niersiesow