Rezygnacja Putina z prawa do użycia siły na Ukrainie – nie strategia a taktyka
Pietr Akopow 24.6.2014, przekład Piotr Bein
Tytułowa rezygnacja wywołała kolejny atak gniewu Rosjan, lecz podyktowana jest szeregiem względów. Spotkanie przedstawicieli Ukrainy, Rosji, OBWE oraz republik Donieck i Ługańsk zakończyło się zawieszeniem broni do 27 czerwca. Nazajutrz Putin zaapelował do Rady Federacji, by uchylić decyzję pozwalającą wejść wojskom Rosji na Ukrainę — wg Kremla, dla “normalizacji i rozwiązania sytuacji we wsch. regionach Ukrainy, a także w zw. z rozpoczęciem 3-stronnych rozmów w tej sprawie.” Putin wyjaśnił: “Moja prośba o udzielenie zezwolenia nastąpiła podczas wydarzeń na Krymie. Wykorzystaliśmy nasze siły zbrojne dla zapewnienia wolności słowa. Chwała Bogu, nie doszło do użycia sił zbrojnych Rosji na Krymie.”
Zmiana istniejącego od prawie 4 mies. uprawnienia do użycia wojska to nowy etap w walce Rosji o Ukrainie – podobnie jak próba organizacji rozmów pokojowych Kijów-Donieck. Plan pokojowy Putina może być w każdej chwili przerwany, ale powinniśmy starać się go realizować. Jaki on jest?
Chodzi o uregulowanie kryzysu tak, by uniemożliwić USA umocnienie się na Ukrainie i przekształcenie go w antyrosyjski przyczółek. Wojna domowa wynikła z dojścia do władzy pod koniec lutego, sił pro-USA, mających na celu szybkie, nieodwracalne oddzielenie Ukrainy od Rosji i jej atlantyzację. Wszystkie kroki Putina od obalenia Janukowycza 22 lutego, przeciwdziałają temu. Rezolucja za użyciem wojsk wyszła 1 marca, kilka dni przed tym, gdy okazało się, że Krym dołączy do Rosji (tj. potrzebna była na wypadek, gdyby Ukraina zbrojnie zareagowała na secesję Krymu i otwarcie musiałyby wejść wojska Rosji). Aneksja Krymu to tylko część walki o Ukrainę. Wyraźnie pokazała Zachodowi, że Rosja nie będzie milcząco oglądać uprowadzenie świata rosyjskiego, tragicznie podzielonego w 1991 r.
Jeśli początkowo USA i Europa myśleli, że zachodnią orientację Ukrainy gwarantuje nowa władza w Kijowie, to wobec secesji Krymu i miecza Damoklesa wiszącego w postaci armii Rosji, optymizmu wśród nich jest już znacznie zmniej. Ponadto, Zachód jednogłośnie przyznał, że nie będzie walczyć z Rosją o Ukrainę i nie okaże jej żadnej poważnej pomocy wojskowej.
Trzeba zmienić kurs Kijowa, bez interwencji wojskowej, bez radowania Anglosasów wojną Rosjan z Rosjanami za granicą. Możemy osiągnąć to tylko mocnym parciem – wojskowym, gospodarczym, politycznym, informacyjnym. Trzeba pokazać elicie politycznej Ukrainy, że ceną kontynuacji prozachodniej polityki jest upadek kraju (w ciągu 4 mies. została prawie przekonana o tym).
Bunt Noworosji był reakcją na zdobycie Kijowa przez prozachodnie siły i Krymu przez Rosję. Opór na Wsch. Ukrainie był za mały, by szybko utworzyć alternatywną, prorosyjską władzę, Samorządy były słabe, prooligarchiczne, a represje Kijowa mogły ostatecznie zmiażdżyć początkowy bunt. Nieoficjalne wsparcie z Rosji pomogło uruchomić prorosyjski ruch anty-oligarchiczny w Doniecku i Ługańsku, wzmocnić go i zacząć prawdziwy opór.
Niemądrze jest mówić o wmieszaniu się Rosji czy prowokacji powstania. Nie można rozdzielić Rosjan sztuczną granicą ani odmówić pomocy zagrożonym braciom. Nieformalna pomoc z Rosji rośnie od 3 mies., doprowadzając do tego, że powstańcy i ochotnicy odpierają ataki armii ukraińskiej. Uznanie, że nie można fizycznie zgnieść buntu i trzeba negocjować — to Rosja żąda od Kijowa i Zachodu od 2 mies. Prawo do użycia armii Rosji było jednym z naszych głównych argumentów, lecz Putin nieskorzystał z niego, gdyż:
1. Bez wejścia wojsk Rosji, udało się wzmocnić opór. Nie pozwoli on Ukrainie odwrócić się ku Zachodowi. A Rosja faktycznie wprowadziła armię – oporu, a właściwie wprowadził ją rosyjski naród, od którego oddzielać Putina nie ma powodu.
2. Wprowadzenie wojsk zniweczyłoby próby podzielenia frontu Zachodu, budowanego przeciw nam przez USA. Wykazując chęć negocjacji, Rosja wzmacnia te siły w Europie, które nie chcą zaostrzenia sankcji ani zerwania więzi z Rosją. Ukraina powinna wrócić na naszą orbitę bez konieczności zerwania więzi z Europą; może to pozwoli nam osłabić powiązanie UE z USA, co spełniłoby narodowy interes Rosji.
3. Najważniejsze – wprowadzenie wojsk do Doniecka i Ługańska nie rozwiązuje problemu z resztą Ukrainy. Jeśli chodziłoby jedynie o przyłączenie tych republik do Rosji (lub o ich prawie-niepodległość), to wojska Rosji dawno już stałyby na granicy z regionem Dniepropietrowsk; Putinowi też niełatwo patrzeć na bombardowania Słowiańska. Ale to oznaczałoby podział Ukrainy i utratę szansy na jej przeformatowanie i reorientację. Oddzielając Noworosję stracilibyśmy możliwość bezpośredniego wpływu na wewn. rozwój ukraińskiego kryzysu. Pogorszenie sytuacji gospodarczej (już na jesieni zadziałają normy integracji europejskiej, której podpisanie wyznaczono akurat na 27 czerwca; ich wprowadzenie Siergiej Glazjew nazwał dziś samobójstwem gospodarczym Ukrainy) i walka polityczna będą rosły.
W przypadku ochrony Ukrainy przed podziałem i negocjacji ws. jej ustroju (faktycznie konfederacyjnego) na tle kryzysu i spadku poziomu życia, coraz więcej regionów południowej i wschodniej Ukrainy podryfuje za Noworosją, ideologicznie i potem politycznie. Wtedy już konieczność neutralnej, federalnej Ukrainy uzna większość mieszkańców za oczywistą.
Oczywiście, walka o Ukrainę potoczy się geopolitycznie, zależnie od szybkości i jakości procesów wewn. Ukrainy. Otworzyć Ukrainę na Rosję naszą armią, byłoby o wiele bardziej skomplikowane niż przy użyciu gorzkiego, ale skutecznego leku – głodu, na który skazuje naród upadek państwowości i gospodarki wskutek polityki antyrosyjskiej.
Z ww. 3 powodów, Putin nie skorzystał z prawa użycia wojsk, które zaczęło Rosyjską Wiosnę przeciw anglosaskiemu globalizmowi na wszystkich frontach. Teraz kolej na dyplomatyczny przymus do negocjacji. Putin będzie naciskać na Kijów gospodarczo (gaz i handel), politycznie (Europa chce przerwania ognia na Ukrainie) i wojskowo (najważniejsze). Poroszenko rozumie, że przy nasileniu działań wojskowych Kijowa, opór Noworosji wzrośnie i przejdzie do ofensywy.
Kijów nie jest jeszcze gotów uznać Doniecka stroną w negocjacjach — to jest teraz głównym wyzwaniem dla Putina i niewątpliwie to osiągnie. Zawieszenie broni może jednak nie wyjść, gdyż Kijów jeszcze niewyleczył się z rozwiązań siłowych, a USA nie od razu pogodzi się z fiaskiem prób zgniecenia buntu na Wsch. Ukrainie. Ale kiedy Poroszenko usiądzie do negocjacji z liderami republik Donieck i Ługańsk, nadejdzie nowy etap walki o Ukrainę. Niezależnie od tego, czy wojskowo czy politycznie ani jak długo potrwa, Putin nigdy nie odda prawa Rosji do Ukrainy. Wczoraj w Wiedniu potwierdził to: «zawsze bronić będziemy etnicznych Rosjan i tę część ludności ukraińskiej, która uważa się za składową świata rosyjskiego».