EZ: Prośba do Piotra – oceń PROSZĘ ten tekst!!!!! Z Obsrywatora Politycznego…
………………..
Musimy zrozumieć, że niektórzy sąsiedzi byli, są i będą naszymi wrogami!
http://obserwatorpolityczny.pl/?p=28808
4 stycznia 2015 04:05 0 komentarzy Autor: krakauer
To smutne, ale niestety rzeczywistość do tego dojrzała, żebyśmy zrozumieli w tym pokoleniu, że niektórzy nasi sąsiedzi – tak jak byli, tak są i tak też prawdopodobnie pozostaną naszymi wrogami z własnego, nieprzymuszonego wyboru.
Wszystko można zrozumieć w zakresie antypatii do Polski i Polaków, jednakże ostatnie 70 lat naszej państwowości było zupełnie bierne, Polska nie wyrażała i nie wyraża – ŻADNYCH, absolutnie nawet najmniejszych pretensji do żadnego z państw i narodów sąsiedzkich o cokolwiek, chociaż co najmniej dwa państwa, a jakby się przyjrzeć dokładniej nawet cztery z państw sąsiednich to twory historycznie sztuczne, co najwyżej dawne krainy geograficzne Rzeczpospolitej lub państw sąsiednich. Jednakże bez mrugnięcia okiem odrodzony rząd Polski uznał status quo przełomu lat 90-tych, chociaż przynajmniej jedno z państw sąsiednich z punktu widzenia Polski okazało się wielkim krzywdzicielem żywiołu polskiego i zbudowało swój przekaz narodowy na jawnej polonofobii i wrogości do Polski, której już, co najmniej 60 lat nie było. Praktycznie przez cały okres od początku transformacji wyciągaliśmy rękę do państwa, które budowało swoją tożsamość na nieufności do państwa Polskiego i pluciu swoim autochtonicznym Polakom w twarz.
Poszczególne rządy w Polsce nic z tym faktem nie robiły, tzn., uznano status quo, nawet nie przeciwstawiając się stworzeniu szczególnych zobowiązań militarnych wobec jednego z takich państw. W istocie w ogóle nie prowadzono żadnej polityki, poza niewielkim wspieraniem mniejszości polskiej, nieznośnie prześladowanej – politycznie, kulturowo a przede wszystkim ekonomicznie.
Te problemy pozostały i będą dalej się nawarstwiać, albowiem bezprawnie zabrana Polakom lub obywatelom II Rzeczpospolitej pochodzenia żydowskiego ziemia ma już nowych tzw. właścicieli, którzy karmią się cudzą krwią i to w majestacie prawa państw uznających się za europejskie! Ta krzywda jest po prostu nieprzeciętna i jest hańbą rządów w Polsce, że nawet takiego faktu nie odnotowały na użytek wewnętrzny.
Problem polega na tym, że my próbowaliśmy – przez 25 lat stale wyciągaliśmy rękę, tymczasem potraktowano naszych rodaków jak podludzi, bez prawa do ziemi, której ich rodziny były właścicielami w sposób niekwestionowany jeszcze od czasów pogańskich!
Ta krzywda na żywiole polskim nie została przez rządy w Polsce nawet łaskawie niezauważona. Nic, zupełne zero – dla polskojęzycznych elit w Warszawie nie istnieją problemy tak nieodległych rodaków – wyrywanych z ojcowizny niczym chwasty i rugowanych nie gorzej niż w czasach zaborczych. Nie ma w Polsce wrażliwości, rozumiejącej, że naszym rodakom zaaplikowano rzeczywistą okupację i rządzi się nimi wedle praw okupanta.
To smutne, bo mechanika konfliktów narodowych rządzi się od wieków, wszędzie takimi samymi niepisanymi prawami okrucieństwa – wczoraj się odmawia prawa pisania nazwisk w języku narodowym, dzisiaj odbiera się ziemię a jutro będzie się zabijać Polaków dlatego, bo są i chcą pozostać Polakami. Co wówczas zrobią polskojęzyczne elity Warszawy? Okłamią społeczeństwo, że to „kibice”? Niestety kłamstwo i manipulacja informacjami to podstawa władzy tego establishmentu nad narodem polskim.
Niestety nie poradzimy na to nic, że niektórzy po prostu chcą być naszymi wrogami i karmią się ksenofobią wobec Polski i Polaków, jeżeli takich mają za sąsiadów. Nawet jeżelibyśmy dalej wyciągali do nich prawice – będą przeważnie udawać, a nawet jeżeli podadzą nam swoje dłonie – będą w za plecami trzymać w drugiej dłoni nóż – gotowi do zadania ciosu, jeżeli tylko wykażemy słabość. Chyba właśnie ten pozorny spokój jest najgroźniejszy, albowiem ma uśpić naszą czujność, spowodować żeby Polacy przestali rozumieć, że chodzi o pozbawienie ich prawa do bycia wolnymi ludźmi, własności a nawet życia. Dla wielu byłoby lepiej, żeby naszego państwa dzisiaj nie było tak jak w 1795, 1939 i 1944 roku. Trzeba przyznać, że ta retoryka wyjałowiła naszą percepcję rzeczywistości oraz znieczuliła na krzywdy, jako jakieś dziwne, odmienne, odległe.
Nadejdzie jednak kiedyś dzień, wspaniały dzień słowiańskiej jutrzenki, kiedy to Polacy zjednoczeni z innymi wielkimi narodami Słowian upomną się o groby swoich przodków, krzywdę swoich rodaków i prawdę, ponieważ w tym wszystkim zawsze trzeba być obiektywnie autentycznym a tylko polska krzywda w tym zderzeniu jest prawdziwa i autentyczna. Takie są niepisane prawa historii, niech się stanie!
………………..
PB:
1. czemu nie wymienia sie, o jakie konkretnie panstwa chodzi?
2. mapka sluzy niczemu w kontekscie artykulu — nazywa panstwo Watykan i gory Pindus w Grecji, ale nie obwod kaliningradzki Rosji
3. nie jestem historykiem, ale czy Polacy mieszkali na ziemiach dzis osciennych od czasow poganskich?! moze chodzi o przygraniczne kawaleczki Czech, Bialorusi i Ulrainy? takie strzepy sa niemal w kazdej strefie przygranicznej w Europie i tylko pieniacze robia o to rejwach, a srule wykorzystuja do siania nienawisci i zasiewania konfliktow
4. to nie wina sasiadow, tylko zydlactwa ktore sie na ich ziemiach rzadzi jak gesi od wiekow, przenosi ludnosc w socjoinzynierii po kazdej wojnie (po wojnach balkanskich wybylo z b. Jugoslawii pare mln Serbow) i sieje nienawisc etniczna, np. Ukraina
artykul daje kazdemu domyslac sie co chce; ruskie, bialoruskie lukaszenstwo, ukrainskie banderostwo
ludzie z natury nie zywia nienawisci etnicznej, zostawieni samemu sobie z czasem ucza sie wspolzyc w pokoju, np. b. Jugoslawia… trzeba nienawisc podsycic, zeby wyplynela — artykul wlasnie to zrobi
Andrzej Szubert: Durny pseudopatriotyczny bełkot i odwracanie kota ogonem.
Zapewne rozchodzi się o Białoruś, Ukrainę i Litwę. Oraz być może o rosyjski Obwód Kaliningradzki.
W czasach pogańskich nie było jeszcze Polaków, Ukraińców, Białorusinów itp. Istniało wtedy wiele plemion, które dopiero po wiekach zlały się we współczesne narody. Byli natomiast Litwini, którzy dopiero pod koniec XIV w. pod naporem krzyżactwa dla pozoru zostali ochrzczeni przez Jagiełłę. Przypomnę w tym miejscu, że współczesne “polskie” Mazury to tereny ludów Pruskich i Jaćwingów, które były podbijanie i katoliczone przez krzyżactwo i Piastów.
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/1/18/Baltic_Tribes_c_1200PL..svg/2000px-Baltic_Tribes_c_1200PL..svg.png
Litwa
Litwini nie cierpią Polaków. Pamiętają polski “drang nach ost”. Wilno – kiedyś stolica Wielkiego Księstwa Litewskiego zostało (po wygaśnięciu dynastii jagielońskiej) spolszczone, zalane żywiołem polskim i uznane “polskim” miastem. Na Litwinów mniejszość polska w ICH Wilnie działa jak na Polaków mniejszość niemiecka na Śląsku czy Pomorzu. Roszczenia mniejszości polskiej traktowane są jak roszczenia mniejszości niemieckiej w Polsce.
Litwini do dzisiaj pamiętają osławiony “bunt” Żeligowskiego i atak na Wilno. ICH Wilno.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bunt_%C5%BBeligowskiego
Litwini boją się po prostu polskiego nacjonalizmu i roszczeń o “polskie” Wilna i Kowno. Jestem w stanie ich zrozumieć. Wystarczy popatrzeć na mapę Litwy z XVI w. i obecnie.
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/bb/Polska_1386_-_1434.png
http://pl.wikipedia.org/wiki/Litwa#mediaviewer/File:EU_location_LIT.svg
Niewiele im pozostało i dlatego nie cierpią Polaków bredzących o “polskim” Wilnie.
Białoruś
Tożsamość Białorusinów wykształcała się powoli już w czasach, gdy jej ziemie znajdowały się w obrębie Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Tereny te podlegały wtedy silnemu polskiemu osadnictwu, polszczeniu i katoliczeniu. Niemniej dominujące tam prawosławie i cyrylica sprawiły, że łacinnicy, watykańczycy polscy byli dla Białorusinów elementem obcym kulturowo.
Na złe obecnie stosunki polsko-białoruskie najbardziej zaciążyła nagonka agenturalnych władz Polski na “ostatniego dyktatora Europy” – Łukaszenkę, do której wykorzystano rozłamowy odprysk mniejszości polskiej na Białorusi pod wodzą Andżeliki Borys. Była ona trzonem żydowskiej opozycji na Białorusi.
Ukraina
Polszczona i katoliczona namiętnie przed rozbiorami. Powstania kozackie miały wymiar społeczny, narodowy i religijny.
W czasach II RP mniejszość ukraińską traktowano haniebnie.
Włączenie w granice państwa polskiego dużego obszaru zamieszkałego przez ludność ukraińską mogłoby, mimo wszystko, nie prowadzić do tragedii, jeśliby pojmowano Polskę jako państwo wielonarodowe i przestrzegano skrupulatnie poszanowania równości praw narodów. Jednak stworzono w Europie obszar kolonialny z narodu ukraińskiego, który w państwie austro-węgierskim miał duże prawa, wykształcił własna inteligencję, kadrę urzędnicza, a w nowym państwie polskim już miał mniejsze prawa niż Arabowie we francuskiej Algierii. Niemal zamknięto Ukraińcom dostęp do stanowisk w policji, w wojsku do kadry oficerskiej, do stanowisk wójtów, urzędników administracji, niemal zlikwidowano szkolnictwo ukraińskie. W kuratorium lwowskim z 2455 szkół z językiem wykładowym ukraińskim pozostało w 1934 r. 457 i to przeważnie były szkoły 4-klasowe. Na Wołyniu, tym najbardziej ukraińskim województwie, z 500 szkół pozostawiono 6. I te były pozbawione zaplecza kadry nauczycielskiej. W 1934 r. było 7 niewielkich szkól nauczycielskich z ukraińskim językiem wykładowym /łącznie zaledwie 500 uczniów/, a w 1937 r. ostała się tylko jedna, do której uczestniczyło około stu uczniów.
Jeżeli przypomnieć o osadnictwie wojskowym na Wołyniu, o przeprowadzanych przez policje brutalnych pacyfikacjach połączonych z umyślnym wyrządzaniem szkód materialnych, biciem ludzi, niszczeniu obiektów religijnych / tylko na Chełmszczyźnie zniszczono w 1938 r. 127 obiektów religijnych w czasie jednej pacyfikacji/ stanie się oczywiste, że nawet cywilizowane metropolie kolonialne w okresie po 1918 roku takich metod kolonialnych już stosować nie odważyły się. W tej sytuacji ruch oporu przeciwko kolonialnemu XlX-wiecznemu uciskowi był zjawiskiem naturalnym.
Jak Sanacja doprowadziła do katastrofy politycznej i militarnej II RP
Znalazłem informację, że przedwojenne województwo wołyńskie wg ówczesnego GUS zamieszkiwało 16% Polaków i 69% Ukraińców. Reszta to byli Żydzi i Niemcy.
Ta informacja wydaje się prawdziwa. Pozostaje w tej sytuacji pytanie, czy autochtoniczną ludnością na Wołyniu było 16 % Polaków, czy 69 % Ukraińców. Znalazłem też mapkę rozkładu języków w II RP (rok 1937). http://wirtualnapolonia.com/2013/05/13/rzez-polakow-na-wolyniu-i-kresach/
http://opolczykpl.files.wordpress.com/2013/05/poland1937linguistic.jpg
Chrześcijańskie wartości – ludobójstwo i hipokryzja
To daje do myślenia.
Ludobójstwo na Polakach dokonane przez OUN/UPA naturalnie należy potępiać i piętnować. Nie zapominajmy jednak o tym, że na nienawiść Ukraińców do Polaków pracowały całe pokolenia polskich katolików-szowinistów. Dzisiaj jeszcze słychać głosy, że Ukraińcy to sztuczny naród, i że Ukraina powinna należeć do Polski. Współczesny szowizm polskich i ukraińskich nacjonalistów-rewizjonistów żywi i podtrzymuje siebie nawzajem.
Obwód Kaliningradzki
Nie wiem, czy żyje tam jakaś znacząca polska mniejszość. Wiki podaje, że Polacy stanowi 0,41 % ludności OK.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Obw%C3%B3d_kaliningradzki#Narodowo.C5.9Bci
Niemniej wobec postawy agentury okupanta rządzącej Polską względem Rosji ew. kłopoty Polaków w Obwodzie są w pełni zrozumiałe – mogą być oni postrzegani jako V kolumna.
Polacy są tam elementem obcym i napływowym. Kaliningrad/Królewic był kiedyś prawie dwa wieki lennem Rzeczypospolitej.
Szowiniści polscy chcą “polskiego Królewca”.
https://pl-pl.facebook.com/krolewiec
http://niepoprawni.pl/blog/7352/w-przyszlosci-kaliningrad-zostanie-przylaczony-do-polski
Ręce opadają…
EZ: Mam podobne odczucia jak Panowie! Dzięki za ocenę tekstu.