PB: Sputnik re-publikował starawy tekst Cane’a zawarty m.in. w e-książce http://www.amazon.ca/This-Will-Never-Happen-Again-ebook/dp/B00IEHQ1LS i kilku blogach w tym czasie.
Cane reprezentuje takich jak Sprawdzaczka na forum MonitorPolski,
co idą do roboty wyłącznie po mamonę. Cane trwonił mamonę na szkodliwe i drogie produkty. Przy dobrze płatnej pracy odczłowieczał się z trybu podróżno-kontemplacyjnego na konsumeryzm… wymienia dogadzanie sobie droższą kawą, tj. zarobki wydawał na NIEPOTRZEBNE zakupy (gdyby były mu potrzebne to by ich nie żałował po czasie).
To był jego wybór. Zawsze wybierałem umiar i oszczędność: tak w “biedzie peerelowskiej”, studenckiej jak i w latach płatnej pracy zawodowej… Toteż na emeryturze nie mam problemu przeżyć i nie narzekam tak jak znajomi z kilkakrotnie wyższą emeryturą, że “nie mają pieniędzy”. Znajoma po posadzie rządowej nie wie co zrobić z mamoną, kupuje plastikowa szmirę wnuczkom a sobie niezdrowe wysoce przetworzone jedzenie. Stołuje się w restauracjach, kupuje na obiad dania pół-gotowe, bo kuchnia wciąż dla niej chińszczyzną.
Gdyby jej podobni nie wydawali na pierduły i nie byli tak chciwi, małoduszni i małostkowi, znaleźliby się nagle “milionerami” 🙂
W podróżach, na żarcie wydaję tyle, ile w domu: “stołuję się” w sklepach spożywczych, do tego kukurydza i ziarno z pól, winogrona z winnic, owoce z drzew przydrożnych… Tysiące km dróg w Rumunii i Bułgarii obsadzono orzechem włoskim, a jabłoniami na Ukrainie. Po winobraniu (wrzesień-listopad) podróżnik znajdzie w winnicach dość gron (smaczniejszych dzięki przedłużonemu wiszeniu!), bez ryzyka oberwania z dubeltówki właściciela 🙂
Kiedyś przyjaciel w Polin zawiódł z obiecaną ratą spłaty pożyczki i musiałem przejechać rowerem Szczecin-ściana wsch. i curyk (2-3 tygodnie) na budżecie kilku zł/dobę.
Po kradzieży portfela w Prowansji, czekając tydzień na odnowę karty plastikowej wybrałem się do Andorry. Gdy gotówka skończyła się, parę dni “stołowałem się” na polach i przydrożnych drzewach owocowych w Hiszpanii, a w hipermarketach dojadałem wędliny i sery na promocjach 🙂
Największym wydatkiem byłby bilet lotniczy, ale korzystam z mil nagromadzonych przez lata pracy zawodowej. Po przylocie z rowerem jest mi on podstawowym środkiem transportu. Śpię w namiocie, wyjątkowo (choroba, przewlekłe deszcze) w schroniskach i tańszych hotelach, jak się trafi.
Od czasu do czasu pokonuję nudne lub znane odcinki autobusem, pociągiem… Np. kilka lat temu podczas 11-tyg. rajdu Grecja-Bułgaria-Rumunia-Ukraina-Słowacja-Austria-Italia-Francja-Hiszpania-Portugalia-Szwajcaria-Niemcy-Czechy-Polska przepedałowalem 5 tys. km, w tym Alpy w obie strony :P, a kolejami ok. 2,5 tys. km.
Polecam wycieczki rowerem z namiotem… Zwiedziłem kawał świata za grosze, zawsze wracałem z ochotą do roboty, Sprawdzaczkoz forum Monitora, bez wzgl. na zapłatę — w ostatnich kilkunastu latach za darmo… Sprawdź LOL
Co do tygrysiąt, które miały kłopoty z adaptacją do wolności… odwrotne obserwujemy w Kanadzie: dzikie zwierzęta jak niedźwiedzie rozpuszczają się wyżeraniem ze śmietników i podkarmianiem przez turystów, potem napadają na nich w poszukiwaniu łatwej i smacznej strawy, więc władze słusznie dbają o to, by dzikie zwierzęta pozostawiać takimi. Dotyczy to wszystkich gatunków zwierząt i ptaków. W parkach narodowych kontenery i kosze na śmiecie są takie, że można do nich wsypywać, ale wydobyć nic nie da się.
………………………..
Czy to my decydujemy o naszym trybie życia?
Tygrysy Putina – Kuzia, Boria i Ilona – zaadaptowały się do życia na wolności